Nadeszła wiosna, a wraz z nią uaktywniły się mrówki. Według działkowiczów, jest ich w tym roku wyjątkowo dużo. Czy mamy plagę mrówek?
Nie notujemy jakiejś inwazji ani nagłego wzrostu liczebności konkretnego gatunku. Sądzę, że to bardziej kwestia tego, że ludzie zaczęli częściej zwracać uwagę na owady i dzielić się obserwacjami, zwłaszcza w mediach społecznościowych. Ale nie zauważyłem nadzwyczajnej aktywności żadnego gatunku mrówek.
Zmiany klimatyczne sprzyjają mrówkom?
Na pewno wpływają na biologię i ekologię różnych gatunków. Niektóre gatunki, zwłaszcza te z regionu śródziemnomorskiego, rozszerzają zasięg występowania na północ. Widzimy też, jak gatunki górskie przenoszą się na niższe tereny. To proces powolny, ale realny i dotyczy nie tylko bezkręgowców, lecz także kręgowców. Nie ma jednej odpowiedzi – jedne gatunki zyskują, inne tracą.
Może to intensywna produkcja rolna i rozwój miast powodują, że mrówki przenoszą się bliżej ludzi?
Środowisko rolnicze i miejskie to dwa różne ekosystemy. Oczywiście, nasza działalność ogranicza przestrzeń życiową dla wielu gatunków, co może powodować, że częściej je spotykamy w naszym otoczeniu. Ale nie da się tego przełożyć wprost - jeśli jednak mrówki znajdą sprzyjające warunki – odpowiednią wilgotność, dostęp do pokarmu, nasłonecznienie – mogą się osiedlać w przestrzeniach zajętych przez człowieka.
Najczęściej blisko domów pojawiają się czarne mrówki...
...czyli hurtnica pospolita (Lasius niger). Żywi się białkiem zwierzęcym i spadzią produkowaną przez mszyce. Może gniazdować w budynkach, szczególnie w miejscach dobrze nasłonecznionych – pod chodnikami, kafelkami, a także w zakamarkach, w domach. Ich obecność Latem odbywają loty godowe, ale wcześniej pojawiają się robotnice w poszukiwaniu pożywienia.
Czy te, które wspinają się na drzewa zagrażają naszym plonom?
To mrówki spadziolubne – poszukują mszyc lub czerwców, które produkują spadź, czyli słodką wydzielinę bogatą w cukry. Mrówki zbierają ją do wola i transportują do gniazda, gdzie karmią nią królową i inne robotnice. Mogą to być także gatunki drapieżne, które po prostu zjadają mszyce. Chciałbym jednak uspokoić – mrówki nie niszczą roślin w żaden bezpośredni sposób. Nie mamy w Polsce gatunków nasionożernych. Nasze mrówki są albo drapieżne, albo wszystkożerne. Najczęściej interesuje je obecność innych owadów, np. mszyc, które wytwarzają spadź. Same rośliny ich nie interesują.
A co z mrówkami, które wchodzą do domów – do kuchni, altan, przez szczeliny w izolacji?
Oczywiście bywają uciążliwe, ale nie groźne. Pojawiają się u nas wtedy, gdy są w stanie znaleźć drogę do jedzenia – szczególnie jeśli zostawimy coś słodkiego - gnijące owoce, resztki posiłków. Gdy mają łatwy dostęp do wnętrza domu i jedzenia, będą wracać.
Czyli jedynym wyjściem jest walka? Trutka, spray i po sprawie?
Jeśli sytuacja staje się nie do zniesienia – są dostępne środki, które robotnice zanoszą do gniazda. Tam pokarm z trucizną trafia do królowej i reszty kolonii, co prowadzi do jej wyginięcia. Zanim jednak sięgniemy po środki chemiczne, warto po prostu przyjrzeć się tym zwierzętom. Bo mają one niesamowicie rozwinięte społeczeństwa – złożony podział pracy, zaawansowaną komunikację, systemy dystrybucji pokarmu. To naprawdę fascynujące istoty.
Przeczytaj: Uważaj na te owady! Wyglądają jak osy, ale są bardziej agresywne
Jak to wygląda z prawnego punktu widzenia? Czy wolno nam takie kolonie niszczyć?
Większość gatunków spotykanych w domach nie jest objęta ochroną. Ale nie da się tego powiedzieć z całą pewnością, dopóki nie oznaczy się konkretnego gatunku. Najczęściej są to jednak pospolite mrówki, np. Lasius niger – typowa mrówka ogrodowa. W starych drewnianych budynkach mogą się też pojawić inne gatunki, związane z rozkładającym się drewnem. Możemy też natknąć się na obce, inwazyjne gatunki. Przykładem jest Monomorium pharaonis – czyli mrówka faraona. Pochodzi najprawdopodobniej z Afryki Północnej lub Azji i występuje tylko w ogrzewanych budynkach. Nie przetrwa zimy na zewnątrz. Jest bardzo drobna i potrafi założyć kolonię w niemal każdym zakamarku – nawet w urządzeniach elektronicznych czy włącznikach światła. Ta mrówka rzeczywiście jest uciążliwa i bywa problemem w szpitalach czy restauracjach. Co gorsza - może przenosić patogeny. Jej zwalczanie jest trudne, bo kolonie mają wiele królowych – trzeba zabić je wszystkie, by skutecznie wyeliminować kolonię. Ten gatunek możemy eliminować z czystym sumieniem, ale nasze krajowe gatunki warto chronić – są częścią bioróżnorodności, nie gryzą, nie żądlą, nie niszczą roślin. Co więcej – zbierając spadź, ograniczają rozwój pleśni i grzybów. Najważniejsze, byśmy nie działali pochopnie i nie traktowali ich jak zagrożenia.
No właśnie – jak to jest z żądleniem?
Mrówki, które pojawiają się w domach – najczęściej z rodzaju Formica – nie mają żądła. Mogą co najwyżej lekko uszczypnąć żuwaczkami. To może być nieprzyjemne, ale na pewno nie jest niebezpieczne. Co innego gatunki czerwone, z rodzaju Myrmica – one już mają żądło i potrafią użądlić.
