https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bieg z przeszkodami zakończony kalectwem. Organizatorem firma z Wrocławia

Agencja TVN
AGENCJA TVN / XNEWS
Miejskie biegi z przeszkodami to sportowa rozrywka, która w ciągu kilku lat zdobyła niezwykłą popularność. Uczestniczą w nich dziesiątki tysięcy osób. Niewielu z nich zdaje sobie sprawę, z jak poważnym ryzykiem wiąże się sportowa zabawa połączona z zastrzykiem adrenaliny. Dla pani Marzanny oznaczała kalectwo i koniec dotychczasowego życia.

Bieg z przeszkodami „Survival Race” miał być latem ubiegłego roku sportową przygodą dla Marzanny Wieczorek, pracownicy dużej firmy, żony, matki i od niedawna babci. Warszawska przygoda w jednej chwili przewróciła jej całe życie. Na jednej z przeszkód, olbrzymiej poduszce, na którą należało skoczyć, doszło do tragedii.

- Skoczyłam na przeszkodę i na tym moja pamięć się kończy – mówi Marzanna Wieczorek, którą z poduszki z wielką siłą wyrzucił skok następnych zawodników. - Kiedy się obudziłam, zobaczyłam chłopaka, który unieruchamia mi głowę. Mówiłam, że się duszę. A później że nie czuję nóg – wspomina Marzanna Wieczorek. Diagnoza – złamany kręgosłup i uraz rdzenia - oznaczała początek walki, by reszty życia nie spędzić na wózku.

Do prokuratury zgłosili się uczestnicy zawodów, którzy twierdzili, że na przeszkodzie, gdzie doszło do wypadku, panował chaos. Nikt też nie instruował biegaczy, że skakać powinni dopiero, gdy inni opuszczą poduszkę. Kluczowy dowód dostarczył zawodnik, który nagrał zdarzenie zamontowaną na czole kamerą. - Żadnej informacji na górze nie było. Tam była osoba, ale ona była kompletnie nie oznakowana. Nie była zauważana, nie miała żadnego przebicia – mówi Adam, uczestnik biegu. Bogusław Kowalski, ekspert do spraw BHP, nie ma żadnych wątpliwości, że powodem niefortunnego skoku dwóch zawodników i wypadku Marzanny Wieczorek były poważne zaniedbania organizatora biegu. - Tu jest chaos. Ludzie robią co chcą – przyznaje.

Specjaliści uznali, że jedyną szansą pani Marzanny jest niezwykle kosztowna rehabilitacja unikatową, japońską metodą, wzmacniania przez specjalnego robota sygnałów przesyłanych przez mózg do mięśni. Z czasem bodźce mogą stać się na tyle silne, że pacjent sam stanie na nogach.

W terapii najważniejszy jest czas. Pani Marzanna nie mogła więc czekać, aż badająca sprawę wypadku prokuratura wskaże odpowiedzialnych za jej dramat. Z pomocą przyszli znajomi, z którymi wcześniej uprawiała, tzw. „kettle bell”, sport polegający na podnoszeniu specjalnych odważników. Pomogli nagłośnić sprawę i zdobyć pieniądze na początek terapii.

- Pomagają mi znajomi i ludzi, których nie znam. Moja siostrzenica uruchomiała dla mnie stronę na Facebooku. Do tej pory rehabilitacja kosztowała jakieś 70 tysięcy złotych – przyznaje Marzanna Wieczorek. Od firmy ubezpieczającej zawody pani Marzanna usłyszała że nie dostanie ani złotówki odszkodowania. Ubezpieczyciel tłumaczył, że na razie nikt nie udowodnił winy organizatorowi biegu, a on sam nie czuje się odpowiedzialny za wypadek. Argumentował, że wszyscy zawodnicy podpisali oświadczenie, że biegną na własne, wyłączne ryzyko.

Organizatorem biegów „Survival Race” jest niewielka firma z Wrocławia, na jej czele stoi Dawid Lewandowski, który od kilku lat przygotowuje zawody w największych polskich miastach. Z filmu wynika, że w chwili wypadku to on osobiście pilnował bezpieczeństwa na przeszkodzie o nazwie „Cube”.

- Obsługa informowała ludzi, kiedy mogą skoczyć, wtedy kiedy byli pewni że poduszka została opuszczona przez wszystkich uczestników. I dopiero wtedy wydawała komendę do skoku. Te dwie osoby się do tego nie zastosowały – twierdzi Dawid Lewandowski, organizator biegu.

Dawid Lewandowski najpewniej nie wiedział, że istnieje nagranie, które ujawnia zupełnie inny obraz rzeczywistości. Na filmie nie widać, by w jakikolwiek sposób panował nad pokonywaniem przeszkody przez kolejnych biegaczy. Prezes firmy „Brento” organizuje w tym roku kolejne biegi bliźniaczo podobne do tego, w którym Marzena Wieczorek straciła zdrowie. Sprawę wypadku bada cały czas warszawska prokuratura, a pełnomocnik pani Marzanny zapowiada pozew o wysokie odszkodowanie przeciw organizatorowi biegu. W procesie kluczową może być opinia przygotowana przez Bogusława Kowalskiego, jednoznacznie obciążająca odpowiedzialnością właśnie organizatora.​

Komentarze 74

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
:) Cor.el wiesz... Chciałabym pracować dla Survival Race ... a swojej opinii nie zmienię na ten temat!
c
czaban
Na stokach narciarskich organizator udostepnia trase i wyciąg. Co chwila ktos sie łamie, mam kolege, ktorego zona na nartach doznala podobnego urazu i do dziś - po wielu latach rehabilitacji - ledwie wstaje na nogi. Nikt nawet nie wpadl na pomysl, ze wlasciciel stoku moze byc odpowiedzialny za te sytuacje.
Straszna tragedia, zycze Pani powrotu do zdrowia. Zamkniecie tej inicjatywy sportowej z powodu jednego wypadku nie naprawi szkody, zamkniecie stoku narciarskiego nie byloby tez dobrym pomyslem. Sytuacja powazna, warto wyciagnac z niej wnioski, nie moge wyobrazic sobie straty i bolu tej osoby i rodziny, ale to sie dzieje wszedzie, caly czas. Te ułamki sekund, suma kilku błędów, kilku ludzi. Kazdy wypadek tak wyglada, sa miejsca, gdzie o wypadki latwiej.
l
labeo7
każdy sport wiąże się z ryzykiem. W czasie zwykłego biegu można się również połamać. Tu mamy do czynienia z nieszczęśliwym wypadkiem, który zakończył się dosyć tragicznie. Inna sprawa, że czasem nie powinno się podejmować takiego ryzyka. Mam kolegę, który wspinał się w górach, ale gdy urodziło mu się dziecko skończył z tym, bo ryzyko było za duże. Pozostaje tylko życzyć Pani powrotu do sprawności i zdrowia.
Z
Znajoma
Jakby się Państwo zainteresowali tematem bardziej, to byście wiedzieli, iż Pani Marzanna jest bardzo młodą babcią, ledwo po 40-tce. Do tego przed wypadkiem była aktywną osobą, regularnie uprawniającą sport: treningi siłowe z kettlami, bieganie, kolarstwo. Dlatego nie ma mowy o tym, by była fizycznie nieprzygotowana do tego typu imprezy.
u
uxl
brak w polskim słowniku.
l
lloo
żeby policjanta na skrzyżowaniu nie było, albo wyszedł na piwko...
n
norton
Jeden skakał na drugiego byle być tylko lepszym od innego. Zupełnie rywalizacja przeniesiona z korporacji. Jeżeli ta Pani jest już babcią to przypuszczam że wiek do tego rodzaju zabaw/sportów nie jest już odpowiedni. Kręgosłup też ma swoją wytrzymałość tym bardziej że siedząca praca nie wzmacniala go.
G
Gość
Nie razi cię ten wrzask, brak polskich znaków i literówki. Myślisz, że odbiorca potraktuje taki wpis poważnie.
E
Eh
Sam widzisz jakim językiem pisze. Zero otwarcia na inne pomysły na życie.
Kościółek, przychodnia i micha...
P
PO CO
CAPSLOKIEM mozna pisać normalnie.
Z
Z D
NIEMA NIC TAKIEGOJAK PODPIEY NA WLASNE RYZYKO ORGANIZOWANIE IMPREZ JEST DLA LUDZI TAKZE NIESWIADOMYCH MOGA BYC CHORZY LUB NP UBEZWLASNOWOLNIENI TERZAZ ADWOKACI RUSZA PO MILIONY ODSZKODOWANIA ZADOSC UCZYNIENIA RENTY RECHABILITACJI I SLUSZNIE ORGANIZATOR WSPOLNIE Z WYDAJACYM POZWOLENIA NA WARYJACTWA FANABERIE CZYLI GMINA BEDA MUSIELI ZLONO ZAPLACIC I TO Z WLASNEJ KIESZENI PYTAM JESZCZE RAZ POCO ORGANIZUJE SIE TAKIE WWARYJACTWA JAK KTOS CHCE NIECHAJ POCZWICZY INDYWIDUALNIE A NAJLEPIEJ DO ROBOTY I TO FIZYCZNEJ
a
albo do garów
No cóż! Odszkodowania, choćby najmniejszego, zapewne nie będzie i słusznie! Nie należy pchać paluchów między drzwi, deklarując , że robi się to na własną odpowiedzialność!
Organizator nie jest w stanie sprawdzić, czy stan zdrowia uczestników pokrywa się z tym, co uczestnicy deklarują. Ta pani do najmłodszych nie należy, winna zatem skupić się
na bawieniu wnuków i na garach, a nie na skakaniu!
p
prawnik
To, że uczestnicy podpisali jakis świstek to jeszcze nie znaczy, że organizator za nic nie odpowiaada!!! Odpowiada i to jak najbardziej - dlatego, że wymaganie takiego podpisu od uczestników, nie rodzi skutków prawnych takich, jakich oczekiwałby organizator, tzn. nie zwalnia go z odpowiedzialności prawnej za należyte zabezpieczenie imprezy, a tu jak widać, uchybienia były poważne...
M
Marta
Biegam zarówno w biegach z przeszkodami jak i zwyklych półmaratonach i maratonach. Zawsze podpisuje papier, ze biegne na wlasne ryzyko. Jesli do kogos mozna miec pretensje to wg mnie jedynie do osob skaczacych zanim dziewczyna zeszla z poduszki. Ale obawiam sie, ze jedynie pretensje...
M
Marta
Bieganie i inteligencja zupelnie sie nie wykluczaja. Znam zarowno sporo inteligentych osob biegajacych jak i kretynow czytajcaych ksiazki. Myslec trzeba bez wzgledu na zainteresowania i pasje.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska