W lipcu celnicy umorzyli wszystkie postępowania wobec Bioetanolu w Chełmży. Wyrazili zgodę na produkcję częściowo skażonego alkoholu etylowego z przeznaczeniem na wyroby chemiczne.
Chcą zwiększyć załogę
"Obecnie nie toczą się żadne postępowania wobec spółki Bioetanol AEG dotyczące składu podatkowego zlokalizowanego na terenie Chełmży" - poinformował nas Wojciech Baranowski, dyrektor Izby Celnej w Toruniu. "Naczelnik urzędu celnego umorzył wszystkie wszczęte wobec niej postępowania w sprawie określenia wysokości zobowiązania podatkowego w podatku akcyzowym. Zatwierdził również akta weryfikacyjne, dzięki czemu możliwa jest produkcja i funkcjonowanie firmy".
- Mogliśmy więc wznowić produkcję - cieszy się Krzysztof Grabowski, dyrektor finansowy firmy Bioetanol AEG w Chełmży. - Oczywiście, w czasie przestoju ponieśliśmy ogromne straty, bo wynoszące ponad 2 mln zł, ale wszystko wskazuje na to, że uda się uratować firmę. W trakcie kłopotów załoga skurczyła się z 80 do 60 pracowników, ale zamierzamy odbudować zatrudnienie. Od ręki potrzebujemy pracowników produkcyjnych.
To bardzo dobra wiadomość, bo - przypomnijmy - od początku śledziliśmy problemy Bioetanolu. Pierwszy raz opisaliśmy je po tym, jak w lutym tego roku celnicy cofnęli gorzelni pozwolenie na prowadzenie składu podatkowego, czyli innymi słowy: zakazali produkcji alkoholu etylowego. Urzędnicy uznali, że z wyrobu Bioetanolu da się wyprodukować alkohol do spożycia, choć opinie biegłych wskazywały, że to nie jest możliwe. Celnicy nakazali firmie zapłacić zaległą milionową akcyzę, z której wcześniej była formalnie zwolniona. Zakład stanął. Komornik zajął majątek i konto spółki. Kilkadziesiąt zatrudnionych osób zadrżało o swoje miejsca pracy, tym bardziej że w Chełmży panuje duże bezrobocie.
Znaleźli inną robotę
Ludzie byli zdeterminowani i nie dali za wygraną. Podjęli trudną walkę o swój zakład.
Po raz pierwszy pracownicy wyszli na ulicę w marcu tego roku, wtedy protestowali przed Urzędem Wojewódzkim w Bydgoszczy. W kwietniu manifestowali przed Izbą Celną w Toruniu. Niedługo później zablokowali drogę krajową nr 91 w Kończewicach. W czerwcu znowu stanęli przed oknami dyrektora celników. Zawsze towarzyszyły im takie hasła typu: "My chcemy pracy", "Uruchomić Bioetanol" czy "Dyrektor, rozstrzygnij sprawę".
O swoich problemach pisali do polityków różnych partii, Ministerstwa Finansów, premiera, a nawet prezydenta.
Efekt?- Cieszymy się, że mamy co robić i są pieniądze na wypłaty - komentuje anonimowo jeden z pracowników. Niestety, zakład dużo stracił pieniędzy. Musi też odbudować rynek. Oby się udało. Ma problemy kadrowe, bo ci, którzy zostali zwolnieni znaleźli sobie inną robotę.
