20-letni torunianin debiutuje na igrzyskach olimpijskich. W pierwszym meczu tremy nie było widać. Dyjas pokonał Paragwajczyka Marco Aguirre 4:0 (11:5, 11:9, 11:9, 11:7).
Teraz będzie jednak już znacznie trudniej. Notowany na 52. miejscu na świecie reprezentant Energi Manekina może odegrać rolę czarnego konia w turnieju. Kluczowy będzie kolejny pojedynek, w którym zmierzy się z 23. na świecie Alexandrem Shibaevem (Rosja). Początek meczu w niedzielę o godz. 19.30.
- Na początku, po przyjeździe do wioski olimpijskiej, nie wyglądało to tak jak sobie wyobrażałem. Szczerze mówiąc większe wrażenie na mnie robiły Igrzyska Europejskie w Baku, natomiast z dnia na dzień jest coraz lepiej i powoli zaczyna to naprawdę imponować - dzieli się wrażeniami Jakub Dyjas, cytowany przez portal Polskiego Związku Tenisa Stołowego.
Jeśli Dyjas pokona kolejnego rywala, to w 1/16 finału spotka się z utytułowanym reprezentantem Niemiec Timo Bollem, z którym na co dzień ma okazję rywalizować w Bundeslidze.