Na szczęście pomogli strażacy. Bociany w Lisiankach mieszkają od wielu lat, ale przed trzema laty stare gniazdo spadło i ptaki musiały rozejrzeć się za nowym miejscem. Wybrały miejsce po sąsiedzku - u pani Dominiki Wisłockiej. Nowe gniazdo powstało wyżej od poprzedniego, na pniu złamanej topoli. Przez dwa ostatnie lata boćki z powodzeniem wyprowadzały młode choć ostatniego roku tylko jedno. Z czterech, trzy zostały wyrzucone z gniazda. - Uważamy, że to przez brak pokarmu spowodowany suszą- informowała zatroskana o skrzydlatych podopiecznych pani Dominika.
W tym roku boćki znów zawitały, ale miały poważne problemy. Ich duże skrzydła zaczepiały o gałęzie podczas dolotu do gniazda i lądowania. Topola po złamaniu lub podcięciu wytwarza bardzo szybko i dużo odrostów. To problem wielu bocianów budujących gniazda na topolach. Bez pomocy ludzi takie gniazda w ciągu kilku lat stają się nieużyteczne. Przedłużające się problemy z zajęciem gniazda mogły prowadzić do porzucenia miejsca i "przeprowadzki" w inne strony.
Gniazdo jest bardzo wysoko, bo 15 metrów nad ziemią, więc pani Wisłocka zwróciła się po pomoc do Państwowej Straży Pożarnej w Radziejowie. Po niespełna pół godzinie, zastęp strażaków dotarł pod gniazdo. Wykorzystując drabinę mechaniczną, ratownik dotarł do gniazda i usunął przeszkadzające gałęzie. Wszystko przebiegło bardzo sprawnie i co najważniejsze nie wypłoszyło ptaków. Teraz pani Dominika może być spokojna o boćki a te o bezpieczeństwo na gnieździe.
To nie jest pierwszy przypadek pomocy ptakom. - Kiedyś w Radziejowie wsadzaliśmy do gniazda pisklęta sowy uszatej, tym razem pomagamy bocianom. Służymy wszystkim potrzebującym - ludziom i zwierzętom -mówi młodszy kapitan Piotr Muszyński, komendant powiatowy radziejowskiej PSP.