Podniebna pasja pana Bolesława rozpoczęła się od modeli samolotów. Pierwsze egzemplarze zaczął kleić i malować jeszcze w przedszkolu. Kilka lat później, podczas zwiedzania stolicy urzekło go to, co zobaczył na Okęciu. - Wtedy uznałem, że praca zawodowego pilota to to, co chcę robić w życiu - wspomina Radomski.
Wzbić się ponad chmury
Od tej pory wszystko było podporządkowane realizacji tego marzenia. W 1997 r. rozpoczął kurs szybowcowy, trzy lata później przesiadł się na samoloty. Wtedy zaczął studia na wydziale budowy maszyn i lotnictwa Politechniki Rzeszowskiej. Cel był jeden: specjalizacja - pilotaż samolotów komunikacyjnych.
Udało się - od kilku lat pan Bolesław zasiada za sterami samolotów pasażerskich w Polskich Liniach Lotniczych. Regularnie kursuje nad całą Europą, wioząc ze sobą siedemdziesiąt, osiemdziesiąt osób. - Latamy od Lizbony po Moskwę i od Skandynawii po Grecję i Turcję. Startujemy z Polski, jest szaro i zimno, a trzy godziny później jesteśmy w słonecznej Hiszpanii. Albo odwrotnie, gdy leci się na północ. Taki urok tej pracy - uśmiecha się Radomski.
Po godzinach pan Bolesław występuje w narodowej reprezentacji lotników i rywalizuje z najbardziej utytułowanymi zawodnikami podczas krajowych i międzynarodowych imprez. Na swoim koncie również ma spore osiągnięcia. W ubiegłym roku został mistrzem Polski w lataniu precyzyjnym. 19. Mistrzostwa Świata w Lataniu Precyzyjnym w Toruniu to jego trzecia międzynarodowa impreza.
Nie umie powiedzieć, co daje mu większą satysfakcję - pilotowanie samolotów pasażerskich czy latanie precyzyjne. - To zupełnie inne wymagania i doznania, inny rodzaj odpowiedzialności i przyjemności - wyjaśnia Radomski.
- Ogólnie muszę powiedzieć, że największą satysfakcję daje to, że udało mi się spełnić marzenia. To mój największy życiowy sukces. Robię to, co kocham. Nie każdemu się to udaje.
Trzeba mieć plan awaryjny
Nie boi się ryzyka, ale, jak zapewnia, ma pełną świadomość, że w górze coś może pójść nie tak. - Moja mama zawsze śmieje się i powtarza: synu, lataj nisko i powoli. To się jednak nie sprawdza, bo wiadomo, że lepiej jest latać wyżej i szybciej - mówi pan Bolesław.
Jednocześnie podkreśla, że najważniejsze jest unikanie brawury.
- Jeśli zachowuje się procedury wypracowane przez doświadczonych ludzi, jest bezpiecznie, choć zawsze trzeba być przygotowanym na trudniejsze okoliczności.
Radomski liczy się też z możliwością urazu zdrowotnego, który mógłby postawić pod znakiem zapytania dalsze podniebne przygody.
- Mam plan awaryjny, ale póki co krok za krokiem idę drogą, która sprawia mi najwięcej przyjemności. Oby trwało to jak najdłużej - mówi zdecydowanie.