https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bolszewików przybywa

Janina Paradowska

     Jedna z najbardziej interesujących informacji, jaką znalazłam ostatnio głosiła, że posłowie Samoobrony postanowili wspólnie z celnikami kontrolować granice, aby do Polski nie importowano żywności. Nic nie wiadomo wprawdzie, by celnicy o taką pomoc prosili, ale przecież ludzi Leppera nie trzeba zachęcać do działania. Ich chęć działania po prostu tak rozpiera, że czasem muszą dać ujście nadmiarowi sił witalnych blokując, okupując, awanturując się. Dziwnie słabną i stają się chronicznie chorowici tylko wówczas, gdy trzeba stawić się, na przykład, w sądzie. Sądy lepperowcom najwyraźniej na zdrowie szkodzą.
     Nie bardzo wiadomo, jak miałyby wyglądać owe wspólne kontrole celników i posłów, ale wiadomo, skąd wziął się pomysł. Otóż Samoobrona dowiedziała się, że Sejm obok funkcji ustawodawczej ma jeszcze funkcje kontrolne i postanowiła te drugie rozwinąć. Jak kontrolować to kontrolować, zwłaszcza że w PRL, którą Andrzej Lepper ostatnio tak bardzo sławi, istniała Inspekcja Robotniczo - Chłopska, a więc nie ma powodu, by do tamtych świetlanych wzorów nie wracać. Obecnie zaś funkcje kontrolne Sejmu są, zdaniem Samoobrony, realizowane słabo i na dodatek mało efektownie. Takich interpelacji i zapytań w sprawach bieżących telewizja na żywo nie transmituje, w radiu mało kto tego słucha, a jak się stanie z celnikiem na granicy, to odrazu zjawią się wszystkie media, by zobaczyć, jak ludzie Leppera kontrolują samochody. Na granicach i drogach Samoobrona czuje się zdecydowanie lepiej niż w parlamencie. Tam jest po prostu w swoim żywiole, w swoim, rzec by można, środowisku naturalnym.
     Oczywiście jak już raz zacznie się kontrolować, to przecież nie warto poprzestać na TIR-ach. Można też zacząć kontrolować samochody prywatne, potem można chodzić i sprawdzać mieszkania, zwłaszcza że idea lustracji majątkowej jest temu ugrupowaniu nadzwyczajnie bliska, a jak lepiej delikwenta zlustrować majątkowo niż u niego w domu? Można też oczywiście skontrolować supermarkety. Tu już Samoobrona potrzebuje sojuszników, czyli ludzi, gdyż sama nie jest w stanie podołać tylu nowym obowiązkom. W ostatnim programie telewizyjnym "Forum", w telewizji publicznej zresztą, poseł tego ugrupowania pan Łyżwiński zachęcał wprost: ludzie idźcie do supermarketów, tylko nie bierzcie wódki, bierzcie chleb, bo to się wam należy. Kiedyś nazywało się to publicznym podżeganiem do przestępstwa, a więc prokuratura winna wszcząć postępowanie. Teraz może się nazywać funkcją kontrolną ogółu obywateli. Dlaczegóż by nie, jeżeli żaden z obecnych w studiu polityków, z urzędującym wicemarszałkiem Sejmu prof. Tomaszem Nałęczem na czele, w tym momencie nie zareagował? Nie było w tym niczego niestosownego? Dlaczegóż to nikt nie miał odwagi powiedzieć, że tak naprawdę jest to po prostu czysty bolszewizm?
     Autorka jest publicystką tygodnika "Polityka"
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska