W uznaniu zasług na rzecz obronności państwa przez biskupa Jana Tyrawę szef bydgoskiego Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych, gen. dyw. Zbigniew Tłok-Kosowski wnioskował do ministra obrony o awansowanie ordynariusza bydgoskiego na stopień majora. Awans wręczył Czesław Mroczek, sekretarz stanu w MON.
Przeczytaj także:Kościół odrzuci blichtr?
- Zostałem powołany do wojska w latach 1967-69 - wspomina ks. bp. Jan Tyrawa. - W tamtych czasach klerycy trafiali do trzech specjalnych jednostek wojskowych w Bartoszycach, Brzegu pod Wrocławiem i w Szczecinie - Podjuchach. Trafiłem do Szczecina. Służyłem w batalionie ratownictwa terenowego. Jeśli dobrze pamiętam, to nasza jednostka sąsiadowała z pułkiem saperów, ale z nimi nie mieliśmy nic wspólnego. Chodziło po prostu o to, żeby klerykom zająć dwa lata. Jeśli w zwykłych jednostkach tzw. pogadanki ideologiczne odbywały się raz w tygodniu, to nad nami pracowali kilka razy w tygodniu. Czasem dochodziło do komicznych sytuacji podczas takich szkoleń politycznych. Dodam, że nikt z nas nie zrezygnował z seminarium pod wypływem tej pracy ideologicznej. Najczęściej byliśmy wysyłani do budowy drogi lub remontu koszar. Budowany obiekt spalił się, a my mieliśmy go rozebrać i odbudować. Nic z tego nie wyszło, bo nie mieliśmy ani żadnego sprzętu, ani wiedzy na ten temat. I tak nam czas leciał. Nie mieliśmy strzelania, bo kiedy po unitarce zabrali nas na strzelnicę, to okazało się, że wojsko wystrzelało już całą amunicję i dla nas nie starczyło. Więcej strzelałem w ramach przysposobienia wojskowego przed maturą w liceum niż w wojsku.
Stopień kapitana bp Tyrawa uzyskał po powstaniu Ordynariatu Polowego.
Czytaj e-wydanie »