- Sporo czasu przed jego schwytaniem Breivik zadzwonił na policję. Twierdzi, że dzwonił 10 razy, ale odebrano tylko dwa telefony. Przedstawił się jako major i podał swoje pełne imię i nazwisko - powiedział norweskiemu dziennikowi "Aftenposten" prawnik Breivika, Geir Lippestad. - Chciał się poddać. Twierdzi, że otrzymał odpowiedź, której nie zrozumiał, i że prosił, by do niego oddzwoniono, na co został poinformowany, że jego wiadomość o poddaniu się została przyjęta - powiedział Lippestad. - Po pewnym czasie daremnego oczekiwania na telefon od władz Brevik postanowił kontynuować masakrę, aż został schwytany - podał jego adwokat.
Przeczytaj również: Mroczna strona Skandynawii...
Prawnik Breivika zwrócił się również o możliwość odsłuchania rozmów z telefonu wykorzystywanego przez Breivika, który rzekomo korzystał z aparatu którejś z ofiar, gdyż zgubił własny.
Policja potwierdza
Według osób, które uratowały się z masakry, Breivik na kilka minut przestał strzelać, co może odpowiadać momentowi wykonywania rzekomych telefonów na policję. Policja norweska potwierdziła, że jej centrala odebrała telefon od Breivika i zarejestrowała rozmowę z nim. W sumie na wyspie Utoya Norweg zabił 69 osób.