Pozew trafił do sądu przed dwoma laty. Poszło o informację, że kampania wyborcza senatora była finansowana z wyłudzonych pieniędzy, co Krzysztof Brejza uznał za nieprawdę: ”Ile pieniędzy z lewych faktur poszło na finansowanie kampanii Krzysztofa Brejzy? Niech poseł przestanie manipulować i sam o tym opowie, bo ta prawda jak oliwa, w końcu na wierzch wypłynie...” - napisał w 2019 roku na Twitterze Samuel Pereira.
Późny Kafka
Szef informacji w TVP Info jest oburzony procedurą sądową: „Skandaliczna sytuacja. W procesie, jaki wytoczył mi za tego tweeta Krzysztof Brejza, jego pełnomocniczka Dorota Brejza i sędzia Emil Lewandowski uznali, że moje dowody należy odrzucić. Wnieśliśmy o zmianę sędziego. Proces Kafki z góry znanym wyrokiem?
Do tego wpisu odniosła reprezentująca senatora jego żona, Dorota Brejza: „S. Pereira, pozwany o naruszenie dóbr osobistych unikał odbioru korespondencji i ukrywał się przed komornikiem. Ze swojej winy spóźnił się z inicjatywą dowodową aż o 8 miesięcy. Zgodnie z kpc dowody spóźnione POMIJA się” - wyjaśniła.
Skąd pieniądze? Nie polecam kłamać
Dziennikarz TVP Info umieścił w odpowiedzi skan rejestru korzyści Krzysztofa Brejzy: „Zamiast insynuować, niech Dorota Brejza wyjaśni opinii publicznej skąd Aleksandra Brejza (działaczka z partii męża prezydenta) wzięła blisko ćwierć miliona złotych na kampanię syna posła?”.
„Nie polecam Samuelowi Pereirze pisać dalej kłamstw, bo ja mam umiejętności i cierpliwość, żeby szukać sprawiedliwości i takie sprawy skutecznie doprowadzać do końca” - odgryzła się żona senatora.
