Wystawy jak zwykle są pretekstem do rozmowy o sztuce, artyście, jego twórczości. Tym razem pojawił się w Brodnicy artysta znany, rozpoznawalny - przede wszystkim jako muzyk i kompozytor, związany z zespołem "Anawa", z kabaretem "Pod Baranami", z krakowskim środowiskiem literackim, mniej jako malarz. Architekt z wykształcenia, grafik, Jan Kanty Pawluśkiewicz dość późno ujawnił swoje zdolności plastyczne, ale gdy już zaczął stał się nowatorem, jak się okazało.
- "Żel-art" jest techniką malarską, sztuką stosunkowo nową - mówi artysta. - Wedle moje wiedzy ma zaledwie dwunastoletnią historię, a związana jest z nowoczesną technologią. Żel kolorowy, umieszczony w główce długopisu, pojawił się w Polsce stosunkowo niedawno, pod koniec lat dziewięćdziesiątych minionego wieku. "Żel-art" jest na pewno technologią, ale też pojęciem estetycznym. Używam żelu brokatowego, pełnego dynamiki, żelu pastelowego. Są też tzw. żele metaliki, bardzo ekspresywne. W tej materii współpracuję z firmą mitsubihi, która oprócz samochodów robi wspaniałe żele, dostarczając mi najnowsze wyroby. Gdy dostarczono mi kiedyś przesyłkę owych żeli, spoglądając na gabaryty tej paczki, uświadomiłem sobie, że mógłbym zaopatrzyć tym towarem... wszystkie sklepy papiernicze w Małopolsce, o pięknym Pojezierzu Brodnickim nie wspominając. Tyle, gdy chodzi o technologię, natomiast w sensie estetycznym - to już moja sentencja - "Żel-art", to połączenie współczesnej ekstrawagancji z konwulsywną klasyką...
Spotkanie z malarzem i muzykiem miało w Brodnicy dwa oblicza. W Bramie Chełmińskiej Jan Kanty Pawluśkiewicz zaprezentował się jako malarz, w pałacu Anny Wazówny, jako muzyk, malarz i gawędziarz.
W jazzowym dialogu, mając do dyspozycji fortepian, improwizując, pozostawił muzyczną interpretację nazwy BRODNICA, bazując na akordach B, D, A. Podarował też miastu jeden z obrazów, a także wiele opowieści z miejsc nam bliskich i odległych. Wystawa w Bramie Chełmińskiej czynna będzie do 14 lutego br.