Pracodawca nie zabezpieczył właściwie maszyny. Trzeci zarzut dotyczył jakości szkolenia bhp - to wyniki nowej kontroli inspektora pracy ze Szczecina.
Szesnastego kwietnia Krzysztof Pruszewicz pracujący przy mieszalniku w brodnickich zakładach "Vobro" wpadł do wnętrza kadzi i w wyniku obrażeń zmarł w szpitalu. Prokuratura Rejonowa w Brodnicy uznała, że zdarzenie nie ma cech przestępstwa i umorzyła sprawę. Decyzję prokuratury podtrzymał sąd, oddalając zażalenie rodziny. Sygnalizowane przez rodzinę zmarłego nieprawidłowości w sporządzonym przez inspektora pracy protokole oraz kontrowersje wokół przestrzegania przepisów bhp, spowodowały powołanie specjalnej komisji do zbadania okoliczności wypadku. Inspektorzy z Okręgowej Inspekcji Pracy w Szczecinie zakończyli już swoją pracę.
- Pracownik, który poniósł śmierć w tym zdarzeniu, naruszył przepisy bezpiecznej pracy na mieszalniku. Dziś trudno ustalić, czy przyczyną było wciągnięcie przez maszynę, czy też może poślizgnięcie się osoby pracującej lub utrata równowagi. Bezspornie maszyna powinna być wyłączona - informuje Marian Szyszko, zastępca okręgowego inspektora pracy w Szczecinie. - Pracodawca powinien uniemożliwić pracownikom blokowanie czujników pracującej maszyny (w "Vobro" czujniki zakrywali szmatą - przyp. autora). Mamy także uwagi do nieprawidłowości w szkoleniu bhp dotyczącym bezpieczeństwa i ryzyka zawodowego.
Teraz zebrany materiał z tej kontroli trafi na biurko prokuratora.