- Moi prawnicy złożyli już wniosek w prokuraturze w Bydgoszczy - mówi Maciej Wandzel, który jest też akcjonariuszem i prezesem spółki giełdowej Black Lion.
Zawiadomienie trafiło przed ostatnią majową kolejką Ekstraklasy najpierw do Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.- Sprawa została już skierowane do prokuratury rejonowej - wyjaśnia prok. Jan Bednarek, rzecznik prasowy prokuratury.
Doniesienie badają teraz śledczy z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ. - Postępowanie jest na wstępnym etapie - tłumaczy prok. Adam Lis. - Śledztwo jeszcze się nie rozpoczęło. Mogę tylko potwierdzić, że zawiadomienie dotyczy zachowań mających znamiona gróźb.
- Jakich? - pytamy.
- Jeszcze za wcześnie, żeby mówić o szczegółach - odpowiada śledczy Adam Lis. Niechętnie o sprawie mówi również sam Maciej Wandzel, który występuje tu jako osoba - w jego przekonaniu - poszkodowana: - Postępowanie jest związane z grożeniem mojej osobie przez pana Osucha i podjęciem przez niego szeregu negatywnych działań. Cel to wywarcie wpływu na działanie między innymi organów Ekstraklasy.
Czytaj: Radosław Osuch znowu pojawił się w mediach jako antybohater. Opisał go portal kulisy24.com
O sprawie informuje również portal kulisy.24: "Wandzel, zamożny biznesmen, twierdzi, że Osuch próbował na nim wymuszać decyzje, zastraszał go, najął byłych funkcjonariuszy CBŚ do szukania haków. Dowodami w tej sprawie będą mejle, SMS-y i zeznania osób trzecich." - czytamy w artykule na temat tej sprawy.
Geneza sporu z Wandzlem ma sięgać 27 września ubiegłego roku, kiedy to Radosław Osuch po meczu Zawiszy z Ruchem Chorzów na trybunie głośno skomentował sytuację na boisku. za to zachowanie Ekstraklasa ukarała Osucha nakazem zapłaty 10 tys. zł. Jednym z dowodów na rzekome grożenie Wandzlowi ma być nagranie ze spotkania działaczy Ekstraklasy w marcu tego roku w Jachrance.
Czytaj: Oświadczenie SP Zawisza Bydgoszcz w sprawie konfliktu z CWZS
Właściciel Zawiszy kwituje sprawę słowami: - Na nagraniu nie ma mnie. Pan Wandzel wie to doskonale. Ta sprawa to wyjątkowo paskudne "esbeckie" działanie. Nie groziłem mu, nie wynajmowałem też żadnej agencji do jego śledzenia. To odwet za to, że od dwóch lat pytam, gdzie się podziały miliony, które poszły na utrzymanie Ekstraklasy. A to przecież pieniądze poszczególnych klubów.
Czytaj e-wydanie »