Napisał do nas Czytelnik (imię i nazwisko do wiadomości redakcji), który wymienia błędy i braki w miejskiej pływalni. Swoje uwagi nakreślił również w piśmie skierowanym do dyrekcji i burmistrza. - Liczę, że zajmą się moją sprawą - powiedział.
W piśmie skierowanym do Krzysztofa Spisza, dyrektora MOSiR mężczyzna napisał, że panowie, który przychodzą na pływalnie, są dyskryminowani. - Od pewnego czasu stosują państwo zakaz wstępu mężczyznom z córkami do damskiej przebieralni. Nie otrzymujemy tzw. żółtych zegarków, tylko niebieskie. Zakaz ten nie dotyczy jednak kobiet, które są uprzywilejowane i mogą z synami wchodzić do męskiej przebieralni z niebieskimi zegarkami, czego byłem kilkukrotnie świadkiem. Ubolewam, że jako mężczyzna jestem w tej kwestii dyskryminowany i traktowany gorzej - napisał.- Ponadto dopuściliście państwo do sytuacji, w której małoletnie dziewczynki - w moim przypadku sześcioletnia córka - muszą przebierać się i brać razem prysznic z chłopcami i dorosłymi mężczyznami, którzy mają prawo czuć się niekomfortowo w tej sytuacji. Moja córka, świadoma już swojej budowy ciała, nie rozumie tej sytuacji i ogromnie to przeżywa.
Mężczyźni o tym imieniu częściej zdradzają [LISTA]
W uwagach skierowanych do burmistrza Lipna nasz Czytelnik wymienia: brak ławek przy wejściu do przebrania butów, brak papieru toaletowego, brudne łazienki, zbyt wysoko umiejscowione suszarki do włosów przez co dzieci nie mogą z nich skorzystać oraz rodzice, którzy blokują korytarz i schody przy brodziku między nieckami.
Zapytaliśmy Krzysztofa Spisza, co czy zna uwagi na temat funkcjonowania basenu: - Otrzymałem pismo, odpowiedziałem na wszystkie zawarte w nim uwagi i od razu uruchomiliśmy szatnie rodzinne. Mamy z synami wchodzą do innej, tatusiowe z córkami do drugiej. Nie rozumiem też uwag pana, bo przecież w szatniach nikt nie chodzi nago. Na wielu basenach są szatnie koedukacyjne i tylko boksy do przebrania. Zdarza się, że obcy dla siebie mężczyzna i kobieta mają szafki obok siebie - tłumaczy dyrektor MOSiRU. - Sam bym chciał, żeby szatnie były na dole, ale na budowę basenu nie miałem wpływu.
Dyrektor Spisz powiedział, że zwrócił też uwagę personelowi, by częściej zaglądał i sprawdzał stan toalet. - Postawiliśmy również dodatkowe ławeczki na dole. Owszem może być tam zimno, bo nie mamy wiatrołapu, a kończą się jedne lekcje, zaczynają kolejne. Rozumiem też rodziców, którzy stoją na schodach i czekają na swoje dzieci. Lekcje mają też dzieci w wieku pięciu lat. Gdy kończą się zajęcia, rodzice odbierają swoje pociechy, schody są niebezpieczne i nikt nie chce, by doszło do wypadku - powiedział dyrektor.
Nasz Czytelnik zarzucił również, że niektórzy rodzice wchodzą na część basenu, choć powinni czekać na trybunach lub przy szatniach. - Nie widziałem jeszcze tego, ale szkółki pływackie raz na jakiś czas organizują zajęcia otwarte, wówczas zapraszają rodziców, by mogli zobaczyć osiągnięcia dzieci. Nie rozumiem wszystkich zarzutów, ale zareagowaliśmy - dodaje Krzysztof Spisz. Dyrekcja MOSiR odpisała na list naszego Czytelnika, który odpowiedział, zaznaczając, że nie chce się czepiać, ale liczy na stałe rozwiązanie problemów, a nie tylko tymczasowe gesty dyrekcji. - Dyrekcja kompletnie nie rozumie problemu, który sama stworzyła - napisał do nas Czytelnik. Sprawa jest w toku, wrócimy do niej.
Pospieszny do Kultury - podsumowanie roku w regionie.