Na pewno jest to komplikacja dla stowarzyszenia i zespołu "Krebane", bo trudno mieć szefa na odległość. W tym tygodniu - może jutro, może pojutrze członkowie stowarzyszenia mają się zastanowić, co zrobić z tym fantem.
Marek Czarnowski mówi, że ten okres przejściowy trzeba będzie jakoś przetrwać, a na pewno - szczególnie w pierwszym okresie pracy w Białych Błotach - nie będzie tak dyspozycyjny, jak to było w Brusach.
- Pewnie będę musiał złożyć rezygnację - twierdzi. - Ale problemem jest to, kogo znaleźć na moje miejsce.
Zastępcą Marka Czarnowskiego w stowarzyszeniu jest jego tata, założyciel zespołu - Władysław Czarnowski. - Nie wiem, na ile wystarczy mu sił, żeby zająć się tą pracą - zastanawia się Czarnowski junior.
Zapytaliśmy Marka Czarnowskiego, czy jednak trochę mu nie szkoda tego, co zostawił w Brusach.
- Pewnie, że szkoda - przyznaje nasz rozmówca. - W przyszłym roku zespół obchodzi trzydziestolecie. I jest tam sporo mojej pracy.