W środę przeprowadzono sekcję zwłok 61-letniego bydgoszczanina, który padł ofiarą brutalnego ataku z użyciem noża. Na wyniki sekcyjne prokurator poczeka kilka tygodni. Jeżeli jednak chodzi o określenie bezpośredniej przyczyny zgonu, jak się dowiadujemy, tu "raczej nie ma wątpliwości".
- Zadano wiele ran ciętych, kłutych - wylicza prokurator Włodzimierz Marszałkowski, szef Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe. Na pytanie o motyw, którym mógł się kierować napastnik, odpowiada, że jest to przedmiotem ustalania, ale przyznaje: - Ci mężczyźni byli skonfliktowani.
Przypomnijmy, że zawiadomienie dotyczące śmierci starszego mężczyzny bydgoska policja otrzymała kwadrans po północy z soboty na niedzielę 10 listopada.
- Po dotarciu na miejsce funkcjonariusze zauważyli leżącego na chodniku mężczyznę z licznymi ranami oraz osobę zgłaszającą, która była w trakcie reanimacji pokrzywdzonego - relacjonuje asp. Krzysztof Bratz z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. - Niestety, pomimo zaopatrzenia ran przez policjantów oraz próby przywrócenia czynności życiowych, wezwany na miejsce lekarz stwierdził zgon mężczyzny. Funkcjonariusze ustalili, że był to 61-letni mieszkaniec Szwederowa.
Do sprawy został zatrzymany 33-letni bydgoszczanin. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że po raz pierwszy zaatakował swoją ofiarę już w zeszłym roku, wtedy jednak 61-latek uszedł z życiem. Zgromadzone dowody pozwoliły prokuraturze postawić mu zarzut zabójstwa. W poniedziałek 11 listopada Sąd Rejonowy w Bydgoszczy zadecydował o tymczasowym aresztowaniu mężczyzny.
- Bydgoszczanin kolejne trzy miesiące spędzi za kratami - dodaje asp. Krzysztof Bratz. - Za zbrodnię zabójstwa kodeks karny przewiduje karę nie krótszą niż 10 lat pozbawienia wolności lub karę dożywocia.
Jak informuje prokuratura, aresztowany przyznał się do zabójstwa. Z kolei z innych nieoficjalnych ustaleń wynika, że 33-latek wcześniej miał leczyć się psychiatrycznie. Tej okoliczności prokurator Marszałkowski jednak nie komentuje.
