Martwych ryb w Szymborzu są setki, a może nawet i tysiące. Od kilkucentymetrowych płotek po bardzo duże, kilkudziesięciocentymetrowe karpie, tołpygi i amury.
Od środy
Wczoraj koło południa w Szymborzu nad stawem stała grupa młodzieży. Telefonami komórkowymi fotografowała ona padnięte ryby.
Zdjęcia śniętych ryb z Szymborza.
W pobliżu stawu unosił się nieprzyjemny zapach. - Ktoś powinien posprzątać i wywieźć te ryby. Robi się coraz cieplej, a tutaj bawią się dzieci - usłyszeliśmy.
Pierwsze śnięte sztuki zauważono na stawie w minioną środę. Powiadomiono o tym pracowników wydziału ochrony środowiska ratusza. Część ryb została wyjęta z wody i wywieziona. Niestety, martwych ryb jest jednak coraz więcej.
- Jeżdżę tędy do pracy. Codziennie rano widzę tutaj wędkarzy. Być może któryś z nich zauważył, że w stawie żyją duże okazy i pewnie postanowił wyłapać je przy użyciu prądu - mówił wczoraj napotkany mężczyzna.
- To tylko przypuszczenia. Raczej po ostatnim deszczu coś trującego spłynęło z ulicy do stawu i zabiło ryby - komentowała młodzież.
Zbadają specjaliści
- Też doszły mnie słuchy o ewentualnym odławianiu ryb za pomocą prądu, ale uważam, że nie to jest przyczyna śnięcia tak dużej liczby ryb - stwierdził Stanisław Milecki, naczelnik wydziału ochrony środowiska inowrocławskiego ratusza.
Kilka śniętych ryb wraz z próbkami wody przebadanych zostanie przez specjalistów z Zakładu Higieny Weterynaryjnej w Bydgoszczy. Wstępnie, na podstawie opisu padniętych ryb, poinformowali oni, że ich śnięcie mogła spowodować zwiększona ilość tlenu w wodzie. Pojawił się nagle, gdy po kilku upalnych dniach nastąpiło, we wtorek i środę ochłodzenie. Tlen podniósł ciśnienie w układzie krwionośnym ryb,a to spowodowało ich śmierć.
Jak było naprawdę? Na odpowiedź na to pytanie trzeba będzie trochę poczekać. Nie można natomiast czekać z usunięciem ze stawu padniętych ryb. Nadchodzą upały. A czym to grozi, nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć.