Trzy mecze, trzy zwycięstwa, zero straconych setów. Nawet nie wyniki, ale styl tych wygranych imponuje. W dziewięciu setach tylko raz nasz zespół pozwolił rywalowi zdobyć ponad 20 punktów. Średnia straconych punktów to zaledwie 17,7 pkt.
- Bardzo fajnie, że jesteśmy liderem, ale przed nami jeszcze sporo pracy. Niektóre elementy nie funkcjonują nadal tak, jak powinny. Podejrzewam, że podobnie jest też w innych zespołach. W weekend zagrały prawie wszystkie zawodniczki, niektóre więcej, niektóre mniej, ale zawsze najważniejsza jest drużyna. W sobotę popełniliśmy wiele prostych błędów, podobnie w niedzielę. Na szczęście w kluczowych momentach okazaliśmy się lepsi - podkreśla trener Mariusz Soja.
Obawialiśmy się trochę o siłę ataku po rozstaniu z Sandrą Szczygioł i Roksaną Brzóską (obie zadebiutowały już w KSZO Ostrowiec, Sandra była najskuteczniejszą siatkarką zespołu w przegranym meczu we Wrocławiu), ale coraz pewniej gra Marta Łukaszewska.
Leworęczna atakująca była najlepszą siatkarką w meczu na szczycie I ligi z Zawiszą Sulechów. - Jestem zaskoczona, że wygrałyśmy tak gładko. Ułatwiliśmy sobie zadanie zagrywką, dzięki której dobrze funkcjonował blok. Ania Lewandowska i Ewelina Ryznar zagrały super. Wydaje mi się, że dziewczyny z Sulechowa zapłaciły wysoką cenę za to, że do Torunia przyjechały w dniu meczu. Musimy jednak pamiętać, że my zagrałyśmy naprawdę nieźle i nie powinniśmy patrzeć na to, co działo się po drugiej stronie siatki. To był mistrz poprzednich rozgrywek, dlatego cieszymy się, że udało się nam go pokonać - podkreśla Łukaszewska.
Teraz czas sprawdzić się w obcych halach. Mecz pucharowy w Murowanej Goślinie w środę będzie jedynie przystawką przed meczem na szczycie I ligi w Łodzi w najbliższą sobotę. ŁKS także jeszcze w tym sezonie nie przegrał.