W śpiączkę Małgorzata Korzenny zapadła 2 czerwca, krótko po porodzie. Lekarze ze szpitala w Kolbuszowej zaaplikowali jej dwie dawki znieczulenia. Później zostawili ją na łóżku stojącym na korytarzu porodówki.
Została nadzieja
- _Mówiłem, że żona źle się czuje. Nikt nie zareagował. Jakiś czas później Małgosia przestała oddychać - _opowiada Andrzej Korzenny, mąż.
Po półtoragodzinnej reanimacji mieszkankę Kolbuszowej przywrócono do życia. Zapadła jednak w śpiączkę. Przewieziono ją do szpitala w Rzeszowie. Tam przez pół roku lekarze starali się przywrócić jej świadomość. Bez skutku.
- _Powiedzieli, żebyśmy ją oddali do hospicjum, bo nie odzyska zdrowia. My w to nie uwierzyliśmy. Do końca mieliśmy nadzieję - _mówi Stanisława Bąk, matka.
Andrzej Korzenny skierował do sądu sprawę o zadośćuczynienie krzywdzie, jaką - jego zdaniem - wyrządzili żonie lekarze z Kolbuszowej. Żąda kilkuset tysięcy złotych, zwrotu kosztów leczenia i dożywotniej renty. Teraz opiekuje się córeczką Alicją. Dziecko na szczęście urodziło się zdrowe. Czeka na matkę.
Rehabilitacja
O klinice rehabilitacji profesora Jana Talara w bydgoskim szpitalu klinicznym dowiedzieli się od żony rzeszowskiego żużlowca Piotra Winiarza. Jego po wypadku ze śpiączki wybudzono właśnie w Bydgoszczy.
5 stycznia kobietę przetransportowano tutaj samolotem. Przez sześć tygodni zespół profesora Talara intensywnie pracował nad przywróceniem jej świadomości. Efekty tych starań budzą nadzieję. - _To wprowadzona przez nas metoda rehabilitacji, novum, które przeczy pokutującym do tej pory metodom. Rehabilitujemy już nieprzytomne osoby, podłączone do aparatury medycznej. Zajęcia odbywają się od rana do wieczora. Pani Małgosia była pół roku w głębokiej śpiączce. Teraz reaguje na proste polecenia, może zacisnąć dłoń - _mówi szef kliniki rehabilitacji.
Mieszkanka Kolbuszowej przez miesiąc będzie teraz odpoczywać w rodzinnym domu. Później znów wróci do Bydgoszczy.
- _Następnym razem będzie mogła już wypić z rodziną lampkę szampana - _obiecuje prof. Talar.
