Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burmistrz Chełmna bram miasta dla uchodźców nie otworzy. A wójtowie?

Monika Smól
Monika Smól
Według samorządowców, w powiecie chełmińskim uchodźcy nie są mile widziani
Według samorządowców, w powiecie chełmińskim uchodźcy nie są mile widziani archiwum GP
Także wójtowie z powiatu chełmińskiego są niezbyt chętni, by gościć uciekających z terenów konfliktów zbrojnych. Przyjęliby ewentualnie dzieci i kobiety.

Od żadnego z samorządowców z powiatu nie usłyszeliśmy, aby z otwartymi rękami chciał przyjmować „u siebie” uchodźców.
Burmistrz Mariusz Kędzierski już we wrześniu 2015 roku mówił takiemu pomysłowi stanowcze „nie”.

Najpierw trzeba zadbać o swoich

- Nasze miasto jest małe, ze względów bezpieczeństwa nie chciałbym takich gości - mówił we wrześniu 2015 roku burmistrz Chełmna Mariusz Kędzierski. I do dziś zdania nie zmienił.
Wówczas pytaliśmy włodarza o to, gdy w Chełmnie gruchnęła wiadomość, że do miasta ma dotrzeć fala uciekinierów z Syrii. Mówiono o tym, że w kupionych przez miasto koszarowcach przy ulicy Biskupiej mają zrobić lokale dla uchodźców. Burmistrz zaprzeczał.
Zdaniem Kędzierskiego w Chełmnie brakuje mieszkań i pracy dla mieszkańców, czekają w długich kolejkach na przydziały lokali komunalnych. Kolejki są długie, na własny kąt trzeba czasem czekać latami. Cały czas burmistrz, nie ma wątpliwości, iż jego rolą jest dbać o mieszkańców a nie uciekinierów z innych krajów - nawet ogarniętych wojną.
Zdanie pierwszego w Chełmnie jest niezmienne.

- Na dziś nadal jestem na „nie”, bo cały czas stoję na stanowisku, żeby ich do nas nie sprowadzać - mówi Mariusz Kędzierski. - Nie mam nic przeciwko nim, nie chodzi o wiarę czy przekonania, bo to indywidualna sprawa każdego. Nie komentuję wyznania czy świato poglądu innych i nie lubię, gdy ktoś próbuje wchodzić w moje życie. Nie chodzi mi o uprzedzenia, a o sytuację ekonomiczną miasta. Jednak uważam, że jako burmistrz muszę najpierw zabezpieczyć swoich mieszkańców. A miasto jeszcze o nich w stu procentach nie zadbało, skoro nie wszyscy mają mieszkanie i pracę. Jeśli chełmnianie będą mieli zapewnione wszystko, to można pomyśleć o uchodźcach.
Burmistrz podkreśla, że o bezpieczeństwo by się nie obawiał.
- Do takiego miasta jak nasze mogłyby trafić jedna- dwie rodziny, o bezpieczeństwo mieszkańców obaw zatem bym nie miał - przyznaje Mariusz Kędzierski. - Nie pozwolilibyśmy, by uchodźcy narzucali nam swoje warunki. To oni by przyjechali „przytulić się”, a więc musieliby się dostosować do tego, jak żyje się w Chełmnie - nie odwrotnie.
Wójt gminy Chełmno stanowczo odmówiłby przyjęcia... mężczyzn.

- Może na pobyt kobiet z dziećmi bym się zgodził, ale tylko tymczasowo - mówi Krzysztof Wypij. - Nie jest przyjemnie żyć w kraju ogarniętym konfliktem zbrojnym. Kobiety, dzieci - one są bezbronne, ale mężczyźni powinni zostać w miejscu zamieszkania i walczyć. Ich rolą jest bronić rodziny i kraju.
Twierdzi, że sam nie czułby zagrożenia bezpieczeństwa, ale wielu mieszkańców pewnie tak.
- Nie dziwi mnie to, po tym, co pokazują media - mówi pierwszy w gminie Chełmno. - Stąd jedynie przed kobietami z dziećmi ewentualnie otworzyłbym bramy gminy. Do nich miałbym zaufanie.
Wójt gminy Papowo Biskupie twierdzi, że mieszkańcy nie chcieliby mieć w sąsiedztwie uchodźców.
- Byliby przeciwni, a ja bym takich gości do gminy nie zaprosiłbym wbrew ich woli - podkreśla Andrzej Zieliński. - Ludzie się boją, że takie sąsiedztwo stanowiłoby zagrożenie bezpieczeństwa. Głównie strach powoduje to, że nie chcą uchodźców u nas.

Wójt gminy Lisewo twierdzi, że w gminie nie ma warunków, by przyjąć uchodźców.
- Nie ma ani warunków lokalowych ani pracy, która dawałaby im możliwość utrzymania się - mówi Jakub Kochowicz. - W dużych miastach o to łatwiej.

Praca i integracja

- Problem w tym, że przyjmuje się uchodźców, a nie wie, co z nimi zrobić - uważa Mieczysław Misiaszek, wójt gminy Kijewo Królewskie. - Należałoby sprawdzić w jakich zawodach na danym terenie brakuje rąk do pracy i przedstawić ofertę uchodźcom. Jeśli odnaleźliby się w takich zawodach mogliby przyjechać, mieszkać i pracować. Najgorsze, że oni są izolowani, mieszkają w zamkniętych gettach, nic im nie wolno. Podpuszczają się, są sfrustrowani bo nie mają zajęcia. To wyzwala złe instynkty, których skutki widzieliśmy w Niemczech. Proces ich przyjmowania jest źle przygotowany. Jak przyjąć to tych, którzy przyjmą zatrudnienie tam, gdzie u nas brakuje pracowników i pomóc im się zintegrować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska