- Trzeba aż Kongresu Kobiet, żeby upomnieć się o wasze prawa?
- Takie spotkanie pomaga w zdobywaniu naszych praw.
- Aż tak trudno być kobietą we współczesnej Polsce?
- Musimy nieustannie przełamywać stereotypy, które głęboko siedzą w głowach nie tylko panów, ale również pań. Obraz kobiety - matki, kobiety - żony, to codzienność. Aby wyjechać na Kongres Kobiet do Warszawy, to ja musiałam zagospodarować czas mojemu dziecku. Tak naprawdę, to my - kobiety zajmujemy się dziećmi.
Przeczytaj także:Szpilki czy klapki na egzaminie na prawo jazdy? To wykluczone!
- Może błąd tkwi w tym, że panowie się do tego nie poczuwają lub panie nie dzielą się obowiązkami ze swoimi partnerami?
- Panowie chcą się włączać w wychowanie dzieci i coraz częściej to robią, natomiast to za głęboko w nas siedzi, żeby - tak na pstryknięcie - udało się to zmienić. Dlatego o tym rozmawiamy. Wiem też, że potrzeba jeszcze dużo czasu, żeby to wszystko się zmieniło.
- Które problemy kobiet są najważniejsze?
- Spotkanie dedykowane jest kobietom z małych miejscowości. W tym roku poruszamy też temat przemocy wobec kobiet.
- Kongres ma nagłośnić te sprawy?
- Żartowałam, że po Kongresie Kobiet stanę się feministką, ale tu właśnie spotykają się feministki, panie zajmujące się polityką oraz mieszkanki małych miejscowości. Przyjeżdżają po motywację.
- Na listach wyborczych powinno być pół na pół pań i panów, wtedy polityka byłaby normalniejsza?
- Nie chodzi tylko o liczby, ale o wiedzę i sprawiedliwy podział. Przyjechały tu młode mamy, kobiety starsze i w średnim wieku. Wszystkie znalazły coś dla siebie.
- W październiku przygotowujecie podobne spotkanie w Bydgoszczy?
- Z Justyną Niebieszczańską organizujemy "Charmsy biznesu" dedykowane kobietom biznesu z naszego regionu. Będą wystąpienia ekspertów oraz historie spełnionych kobiet z naszego województwa m.in.: pani, która pracuje na etacie; pani - społecznik, która porzuciła pracę w korporacji oraz właścicielki rodzinnej firmy z Bydgoszczy.
Czytaj e-wydanie »