Zobacz wideo: Odkrywamy Bydgoszcz. Bartodzieje kiedyś i dziś:

Wierny druh Donalda Tuska poseł Tomasz Lenz z Torunia, zapłaci prawdopodobnie za słowa które wypowiedział w studio TVP Info. Choć Platforma od miesięcy zapewnia, że jeśli dojdzie do zmiany władzy nie będzie ograniczać programów socjalnych wprowadzonych przez PiS, to poseł Lenz wyraził w telewizyjnym studio inne zdanie. Oczywistym było, że niespójny przekaz natychmiast wykorzystają media, by ogłosić, że PO jest przeciw trzynastym i czternasty emeryturom, a także programowi 500+. Na przewodniczącym PO wymuszono niejako zdecydowane działanie.
To Cię może też zainteresować
- Fuzja szpitali Jurasza i Biziela. Bez opinii Rady Collegium Medicum się nie obejdzie
- Strażnicy miejscy pomagali łapać węża w mieszkaniu w Starym Fordonie
- Matka zostawiła dwie córki przy autostradzie pod Grudziądzem. - Byłam roztargniona
- Gorszące sceny w Bydgoszczy. Rowerzysta obnażał się przed przechodniami
- Wypowiedź Tomasza Lenza jest co najmniej niefortunna. Już wielokrotnie o tym mówiłem, i nie jest to tylko moje stanowisko. PO głosowała za 14 emeryturami w Sejmie. Moim zadaniem, i ja to gwarantuję, jeśli wygramy wybory, nie tylko utrzymane będą 500+, 13 i 14 ale będą bezpieczne, bo bo inflacja nie będzie zżerała ich z miesiąca na miesiąc. To jest gwarancja i nikt tego nie zmieni. Skoro poseł Tomasz Lenz tego nie akceptuje albo nie rozumie to nie będzie się już wypowiadał w mediach w imieniu Platformy i w przyszłej kadencji nie będzie reprezentował PO w Sejmie - odpowiedział Donald Tusk pytany o wypowiedź posła Lenza.
Poseł Tomasz Lenz, szef regionalnych struktur Platformy Obywatelskiej na tym stanowisku spędził już 17 lat. Jest prawdopodobnie najdłużej panującym regionalnym "baronem" tej partii w kraju. Wiele wskazuje na to, że będzie musiał ze stanowiska ustąpić. O ile oczywiście wypowiedź szefa PO nie była tylko kampanijną zagrywką.
Taka sytuacja otwierałaby szansę na przejęcie regionalnej władzy w +partii przez Bydgoszcz. Dotąd duet Tomasz Lenz-marszałek Piotr Całbecki uzupełniał się i rozdawał karty w lokalnej PO. Bydgoscy działacze przed laty próbowali przejąć władzę w Platformie, najbliżej celu byli w 2010 roku, kiedy w Operze Nova odbył się zjazd wojewódzki partii. Na zjeździe pojawiło się 440 delegatów, 246 poparło jednak Tomasza Lenza mimo że bydgoszczanie byli niemal pewni zwycięstwa.
Tak skomentował to ówczesny przewodniczący klubu PO w Sejmiku Leszek Kawski.
- Wygrali zwolennicy tego, co było - oświadcza radny Leszek Kawski. - Mam nadzieję, że poseł Lenz weźmie sobie do serca krytyczne uwagi, które dotyczyły ostatnich 4 lat. Paweł Olszewski nie popełnił błędu. Marszałek i Tomasz Lenz mieli przewagę już na starcie. Każdy, kto ma władzę i dzieli pieniądze, ją ma. Umiejętnie wykorzystano to i zagrano na uczuciach toruńskich i włocławskich delegatów.
Później nie podejmowano już poważniejszych prób przejęcia władzy w regionie. Ustalono, że bydgoskie struktury rządzą się same, a regionalne, a właściwie toruńskie władze partii nie będą wpływać m. in. na kształt list wyborczych bydgoskiej PO.
Przed partią jednak najpoważniejsze wyzwanie - wybory parlamentarne i samorządowe. By je wygrać potrzebny będzie nie tylko program, ale i aktywne, dobrze zarządzane struktury w regionie. W tym kontekście na stanowisku szefa regionu trzeba będzie sprawnego organizatora. I tu naturalnym liderem mógłby być poseł Paweł Olszewski. Po stronie toruńskiej ani Tomasz Szymański ani Arkadiusz Myrcha, a tym bardziej Iwona Hartwich nie mają tyle doświadczenia, by udźwignąć taką odpowiedzialność.
Gdyby taka operacja się udała można byłoby otwarcie myśleć o tym, by po wyborach samorządowych marszałkiem regionu był ktoś z bydgoskiej strony województwa.