Po opłynięciu Hornu i zacumowaniu w Ushuaia, Radliński i towarzyszący mu od samego początku Witold Kantak i Roman Nowak, opuścili keję tego portu 8 marca. W trakcie postoju zostały wykonane wszystkie niezbędne prace remontowe, łącznie ze skróceniem uszkodzonej wanty grota. Plan zakładał wcześniejsze wyjście, jednak utrudnił to bardzo silny wiatr wiejący przez 3 dni w kanale Beagle.
To właśnie u jego wejścia w zatoce Sloggett, doszło do tragicznego wypadku na polskim jachcie "Nashachata" w grudniu 2010 roku. Przy bardzo złych warunkach pogodowych jacht stracił dwie kotwice, a olbrzymia fala przewróciła go o 360 stopni. Z pokładu wypadli wtedy bracia Marek (kapitan) i Paweł Radwańscy, których później znaleziono martwych. Jedną z przyczyn tej katastrofy był brak paliwa, umożliwiający odpalenie silnika i dopłynięcie do Puerto Williams.
"Solanus" ma jednak pod pokładem żelazny zapas 70 litrów paliwa, który w wyjątkowej sytuacji może być wykorzystany. Ostatecznie w czwartek po 13 dniach żeglugi jacht dopłynął do Mar Del Plata natrafiając po drodze na sztorm z północnego Pacyfiku. Wczoraj wyruszył do odległego o 300 mil morskich Buenos Aires, gdzie powinien się "zameldować" za 3-4 dni.