https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoski ratusz dofinansował "zadanie zniszczenia zagłuszarki"

Hanka Sowińska [email protected] 52 326 31 33
Za chwile zapłonie kukła, symbolizująca zagłuszarkę, a wraz z nią egzempalrze współcześnie wydawanych gazet, które przynieśli uczestnicy happeningu. Uznali, że właśnie one  zagłuszają im obecnie wolność!
Za chwile zapłonie kukła, symbolizująca zagłuszarkę, a wraz z nią egzempalrze współcześnie wydawanych gazet, które przynieśli uczestnicy happeningu. Uznali, że właśnie one zagłuszają im obecnie wolność! Fot. Paweł Skraba
- Odcinamy się od tego, co stało się w trakcie obchodów rocznicy Bydgoskiego Listopada 1956 roku. To było negatywne zdarzenie - mówi Piotr Kurek, rzecznik prasowy prezydenta Bydgoszczy.

Trzy dni trwały uroczystości związane z 55. rocznicą zniszczenia w Bydgoszczy urządzeń zagłuszających stacje radiowe wolnego świata. W sobotę (19 listopada), zgodnie z programem, na Wzgórzu Dąbrowskiego, tam gdzie stała zagłuszarka, miała się odbyć historyczna rekonstrukcja wydarzeń z 18 listopada 1956 r. Zamiast lekcji historii był polityczny happening, w trakcie którego doszło do "spalenia rekwizytów zagłuszających wolność". Wśród owych rekwizytów były egzemplarze "Gazety Wyborczej" i "Pomorskiej".

Przeczytaj także:Historyczna rekonstrukcja czy polityczny happening? [wideo]

- Myślałem, że tam będzie maszt, tymczasem zobaczyłem kukłę. Nie byłem z tego zadowolony. Ponadto sądziłem, że ludzie przyniosą stare odbiorniki radiowe czy jakieś instrumenty - mówi Stefan Pastuszewski, bydgoski radny, który podczas happeningu apelował o walkę z tym, co współcześnie zagłusza wolność.

Jako członek władz Stowarzyszenia "Teatr na Barce" Pastuszewski zawierał umowę z ratuszem na dofinansowanie zadania publicznego pt. "Historia na ulicy". W rozmowie z "Pomorską" zapewnił, że nie znał szczegółów scenariusza.

Wiadomości z Bydgoszczy

Wysokość dotacji na trzy projekty - obchody 55. rocznicy zniszczenia zagłuszarki na Wzgórzu Dąbrowskiego, 30. rocznicy ogłoszenia stanu wojennego oraz happening dotyczący kolędowania patriotycznego w komunikacji miejskiej - wyniosła 4,5 tys. zł. Dodajmy, że pomysł Macieja Różyckiego (autor scenariusza happeningu) został dobrze oceniony przez komisję, w której zasiadała m.in. Marzena Matowska, szefowa Miejskiego Ośrodka Kultury - na 80 pkt przyznano 69 pkt.

- To, co stało się w sobotni wieczór było bardzo negatywnym zdarzeniem. Odcinamy się od tego i potępiamy - komentuje Piotr Kurek.

Zapowiada, że ratusz będzie musiał "monitorować i weryfikować scenariusze projektów, aby w przyszłości nie dochodziło do podobnych bulwersujących zdarzeń".

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

d
dziennikarze boją się
Napisano wczoraj, 15:00:08 #22

Użytkownik vox populi dnia 22 listopad 2011 - 13:49:40 napisał

dlaczego te media piszą tylko o tym co najwygodnijesze rządzącym? dlaczego pozbawiły głosu sporą część społeczeństwa i poniżają ludzi? może w imię strachu o własne stołki i zaciągnięte kredyty państwa redaktorów? tylko dlaczego kosztem masy ludzi.

Bo to są też ludzie i też się boją. Ubywa posad dla dziennikarzy w mediach, więć trza dostosować się do "zaPOtrzebowania", a wiadomo, że najlepszym reklamodawcą są instytucje państwowe - wiadomo w czyich rękach.
b
byłem tam
A niby co tam było takiego bulwersującego? Ludzie tak właśnie czują, czy się to komuś podoba, czy nie. Nie było NIKOGO kto przyniósłby Gazetę Polską czy Nasz Dziennik. Informacja o imprezie była w mediach, w czym problem?
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska