Polsko-niemiecko-francuskie korzenie
Anna i Mieczysław Tomaszewscy z kilkuletnim synkiem Kazikiem
(fot. archiwum rodziny)
- My mamy korzenie polsko-niemiecko-francuskie - precyzuje Kazimierz Tomaszewski, syn Mieczysława. Wierny czytelnik "Albumu bydgoskiego". W rodzinie znany jest z tego, że pieczołowicie gromadzi wszelkie pamiątki, zdjęcia, dokumenty, opracowuje historię. Spisuje przekazy i wspomnienia.
Francuskie korzenie miała jego babcia ze strony ojca - Joanna Tomaszewska z domu Kleber. Dziadkowie ze strony mamy pochodzili z Kosznajdrów - niemieckich osadników wyznania rzymsko-katolickiego, przed wiekami sprowadzonych w Bory Tucholskie.
Czytaj też: Potomek ruskich kniaziów, wnuk powstańców styczniowych i inni
Dyrektor fabryki mydła
Józef Tomaszewski - zdjęcie z początku XX wieku
(fot. archiwum rodizny)
Mieszkający w Mieścisku niedaleko Wągrowca Leon (nauczyciel w tamtejszej szkole i właściciel gospodarstwa) i Joanna Tomaszewscy (dziadkowie pana Kazimierza) mieli 8 dzieci: 6 synów i dwie córki. Do przedwojennej Bydgoszczy los sprowadził dwóch: najpierw Józefa, później Mieczysława. To jego synem jest Kazimierz.
Pięciu braci było oficerami, szósty został księdzem, ale wszyscy uczestniczyli w powstaniu wielkopolskim. O Stefanie niewiele wiadomo, zmarł około 1935-36 roku. Najmłodszy Jan, w 1920 r. zdobywał Kijów, zmarł ok. 1934-35 roku. Tytus był nadleśniczym niedaleko Obrzycka, Ludwik w 1910 roku został wyświęcony na księdza.
Józef wyuczył się na drogerzystę, a Mieczysław - był aptekarzem.
Józef urodził się 9 marca 1888 r. Podczas I wojny, jako pruski poddany, trafił do niemieckiej armii. Takie były koleje losu. Potem powstanie wielkopolskie, a gdy walki się skończyły - wrócił do zawodu drogerzysty. Najpierw wyjechał do Chełmży. Do Bydgoszczy przeprowadził się na początku lat 20.
Czytaj też: Bydgoszczanie XX wieku: Defilowali, a tłumy ich obserwowały
I wkrótce stanął na czele fabryki mydeł J. G.Böhlke. Do marca 1921 roku była to firma niemiecka. Wtedy przejęło ją Polskie Towarzystwo Akcyjne, na czele którego stał właśnie Józef Tomaszewski.
Firma mieściła się na rogu ul. Podwale i Magdzińskiego, wtedy jeszcze Kościelnej. Młody drogerzysta musiał mieć opinię człowieka rzutkiego i przedsiębiorczego, że postawiono go na takim stanowisku.
Mydła ze znakiem firmowym J.G. Böhlke miały swoją renomę. Polski zarząd dobrej reputacji nie tylko nie stracił, ale umocnił i rozwinął asortyment. Mydła "Kąpielowe", "Liljowe mleczne", "Herbowe", "Słoniowe" były chwalone za jakość.
"Nie tylko dorównują produkcji zagranicznej, ale niejednokrotnie biją ją na głowę" - pisał w 1923 roku warszawski "Tygodnik Ilustrowany". Fabryka produkowała też proszki do prania "Biel" i "Śnieg".
Józef Tomaszewski był kawalerem. Zmarł na zapalenie płuc, mając ledwie 37 lat.
Aptekarz - oficer - aptekarz
Zdjęcie wykonane w l. 50 w aptece przy ul. Gdańskiej 91. Mieczysław Tomaszewski stoi po prawej stronie
(fot. archiwum rodzinne)
Mieczysław był od Józefa dwa lata młodszy, urodził się 13 grudnia 1890.
Po ukończeniu wągrowieckiego gimnazjum (zresztą cała szóstka Tomaszewskich jest jego absolwentami), zaczął praktykować w zawodzie farmaceuty. Potem była służba w pruskiej armii, pod Ypres został ranny w nogę i trafił do lazaretu. Pozostał w nim do końca wojny - gdy wyzdrowiał zatrudniono go w szpitalnej aptece.
Potem było powstanie wielkopolskie. Być może pod wpływem walk, Mieczysław zamienił aptekę na wojsko. Skończył szkołę oficerską w Poznaniu, służył do 1930 roku, gdy przeszedł w stan spoczynku. Ale o żadnej emeryturze nie myślał, miał przecież dopiero 40 lat! Wrócił do zawodu aptekarza, najpierw w Inowrocławiu, potem w Bydgoszczy.
W Bydgoszczy zatrudnił się w aptece "Pod koroną" na rogu ul. Dworcowej i Sienkiewicza. Później trafił do "Centralnej" Laknera.
Stamtąd poszedł na wojnę w 1939 roku. Zmobilizowano go do Bydgoskiego Batalionu Obrony Narodowej. Rodzina zobaczyła go dopiero w grudniu 1945 roku. Uczestnik bitwy nad Bzurą został jeńcem kilku oflagów. Najdłużej był w Woldenbergu II.
Gdy wrócił nad Brdę, wrócił także do apteki. Zmieniał je, jeździł na zastępstwa, to do Fordonu, to do Solca, do Mroczy, aż w 1959 roku objął aptekę w Miasteczku Krajeńskim koło Piły. Pracował niemal do końca, chorował ledwie ostatnich kilka miesięcy. Zmarł mając 76 lat.
Czytaj też: Bydgoskie rody: Weynerowscy i "Leo"
Uczeń Witka
Kazimierz Tytus Tomaszewski, syn Mieczysława. Zdjęcie zrobione z okazji I Komunii św. w maju 1937 roku
(fot. archiwum rodziny)
Syn Mieczysława, Kazimierz Tytus (ur. w 1927 r.) nie kontynuuje tradycji aptekarskich.
Jego naukę w szkole powszechnej przy Miejskim Gimnazjum Męskim im. M. Kopernika przerwała wojna. Już po jej zakończeniu uczył się w szkole handlowej, kierowanej przez słynnego dyrektora Józefa Witka.
Tzw. "małą maturę" zdał w 1948 r., rok później zaczął pracę w Zakładach Energetycznych i dalej się uczył, już wieczorowo - do "dużej matury". Zdał ją w 1950 r. Zakładom Energetycznym pozostał wierny do emerytury w 1992 roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Ostra balanga Szwed po finale "TTBZ". Tak potraktowała prezenty od fanów [ZDJĘCIA]
- Dom reżysera wystawiony na sprzedaż za 1,5 miliona złotych. W tle rodzinny dramat
- Ile dać na komunię? Roksana Węgiel komentuje. Wspomniała o kopertach pieniędzy
- Skrzynecka WYLECI z "TTBZ"?! Mamy sensacyjne przecieki: "NIKT JEJ TAM NIE CHCE"