Bydgoszcz, jako miasto wolne od nietolerancji

- Bydgoszcz ma w herbie otwartą bramę. To przesłanie teraz powinno być bardziej aktualne niż kiedykolwiek - mówił Józef Herold z forum „Obywatele Bydgoszczy”, jeden z inicjatorów nowej inicjatywy społecznej „Bydgoszcz otwarta i tolerancyjna” podczas pierwszego spotkania przedstawicieli bydgoskich uczelni, władz i instytucji kultury. Wspólnie chcą działać na rzecz upowszechniania otwartości i walki z przejawami dyskryminacji.

- Zacząć trzeba od edukacji. Jeśli nie nauczymy młodych ludzi pewnych rzeczy od podstaw to nie możemy oczekiwać, że jako dorośli będą ich świadomi - uważa dr Zbigniew Sobociński, przewodniczący bydgoskiej rady miasta. - Zastanawiam się, co możemy zrobić. Na pewno powiedzieć mocne „Stop!” wszelkim przejawom nietolerancji i pokazać, że w Bydgoszczy nie ma przyzwolenia na takie zachowania.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

Edukacja ma być silną stroną tej inicjatywy. Wiceprezydent Iwona Waszkiewicz zaproponowała miejski program edukacyjny, który objąłby dzieci, młodzież oraz nauczycieli i pedagogów na każdym szczeblu nauczania. - Wiem, że szkoły chętnie angażują się w tego typu programy, myślę, że i w tym wzięłyby udział bez problemu - mówiła. - Przydałaby się jednak diagnoza, byśmy wiedzieli, na co stawiać największy nacisk.

Tu z pomocą przyszedł rektor Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego prof. Jacek Woźny. - Problem jest poważniejszy niż się nam wydaje. To, co przytrafiło się kilku studentom w naszym mieście [grudniowy atak na studentów z Turcji i Bułgarii - przyp. red.] to czubek góry lodowej - uważa. - Czeka nas walka z jednym z najstarszych archetypów, czyli „swój-obcy”. Myślę, że działania które podejmiemy będą trwały latami. Ze swojej strony mogę zadeklarować sporządzenie diagnozy - z jak dużą nietolerancją i na jakich polach mamy w mieście do czynienia.

Prof. Aleksander Araszkiewicz zauważył jednak, by problemu nietolerancji nie rozpatrywać tylko na tle religijnym, rasowym czy narodowościowym. - Problem w ogromnym stopniu dotyka osoby chore psychicznie oraz dzieci i młodzież z niepełnosprawnościami intelektualnymi - mówił. Wtórowała mu Anna Raczyńska, szefowa bydgoskiego oddziału Telewizji Polskiej. - To samo dotyczy osób, które z powodu wyglądu, zachowania lub statusu społecznego przez innych bywają wykluczani.

Spotkanie obfitowało w konkretne deklaracje. Dr Magdalena Zubiel-Kasprowicz z Wyższej Szkoły Bankowej zaproponowała, że na uczelni powstanie zespół badawczy, który zajmie się tematem tolerancji. - Wierzę, że jeszcze w tym roku uda się wydać monografię prac naukowych poświęconych problemowi - mówiła. Dr Robert Gawłowski z tej samej uczelni podsunął pomysł sporządzenia dokumentu-poradnika, który ułatwiłby przyjezdnym z innych krajów pierwsze dni w Bydgoszczy. Zauważył też, że wielokulturowość powinna być jednym z elementów tożsamości miasta.

W czasie spotkania Józef Herold wystosował także dwa apele - jeden o powołanie przez prezydenta Bruskiego pełnomocnika ds. obcokrajowców. Bruski nie odniósł się do niego konkretnie, zapewnił jednak, że sprawdzi czy jest taka potrzeba. Drugi skierowano do kuratora oświaty Marka Gralika. Jak powiedział Herold, jedynego gościa, który nie odpowiedział na zaproszenie do udziału w spotkaniu. W apelu czytamy m.in. o zwróceniu szczególnej uwagi na realizację w szkołach programów i projektów związanych z edukacją międzykulturową, łamanie stereotypów i budowanie otwartości.

Chcieliśmy zapytać kuratora o powód jego nieobecności. Niestety, był nieuchwytny. Do tematu wrócimy.