Bydgoszcz. Na początku była spłuczka

- Kilka dni temu przeczytałam w "Pomorskiej" wypowiedź Magdaleny Marszałek, rzeczniczki prasowej ADM. Byłam zbulwersowana jej słowami - mówi jedna z mieszkanek baraku.

Przypomnijmy krótko - w czwartek pisaliśmy o regulatorach, które po naszej interwencji założono w końcu na kaloryferach w baraku. Oznacza to, że mieszkańcy będą mogli sami decydować, jak ciepło chcą mieć w swoich lokalach. Przy okazji zapytaliśmy Magdalenę Marszałek, dlaczego wcześniej nie zainteresowano się tym problemem. Przecież mieszkańcy niejednokrotnie zgłaszali sprawę:
- Budynek przy ulicy Chodkiewicza przejęliśmy w 2007 roku. Jego stan techniczny był bardzo zły. Od tego czasu sukcesywnie wykonujemy wszystkie naprawy eksploatacyjne. Priorytetowo traktujemy najpilniejsze - usłyszeliśmy od rzeczniczki ADM.

Tymczasem mieszkańcy twierdzą, że większość napraw wykonują sami: - Jeżeli cokolwiek się zepsuje, mąż naprawia to sam. Gdy zgłaszamy problem Administracji Domów Miejskich, przychodzi jakiś ekspert, pokiwa głową i na tym koniec - wyjaśnia zbulwersowana mieszkanka.

- W momencie przejęcia budynku, budżet na 2008 rok mieliśmy już zamknięty - informuje Magdalena Marszałek. - Stąd wykonaliśmy wyłącznie najpilniejsze naprawy eksploatacyjne.

Lista napraw przeprowadzonych przez ADM od roku 2007 do kwietnia 2009 przedstawia się następująco: "udrożnienie poziomów kanalizacyjnych, wymiana ubikacji, naprawa spłuczki, wymiana rury przelewowej do naczynia zbiorczego, naprawa bojlera elektrycznego, wymiana zamków drzwiowych oraz wymiana zaworów termostatycznych".

Jak pisaliśmy w sobotę, po kontroli straży pożarnej okazało się, że w baraku trzeba pilnie wymienić instalację elektryczną, odgromową oraz wentylacyjną:
- Ten budynek nadaje się co całkowitego remontu lub rozbiórki - stwierdził Jarosław Umiński, rzecznik prasowy bydgoskiej straży pożarnej.