Samotna matka z Bydgoszczy wprowadziła się do mieszkania socjalnego, czyli o obniżonym standardzie, 19 lat temu. - Przedtem wynajmowałam mieszkanie od prywatnego właściciela. Gdy gmina przyznała mi mieszkanie, miałam jedno dziecko. To córka, która kończyła wtedy półtora roku - wspomina kobieta. - Teraz ona ma 20 lat i półtoraroczne dziecko. Doczekałam się też dwóch synów. Starszy ma 13 lat, a młodszy 6.
Wszyscy mieszkają razem wciąż pod tym samym adresem. Kobieta, będąca główną najemczynią, wymyśliła plan. - Jakieś trzy lata temu celowo przestałam opłacać czynsz. Wiedziałam, jakie czekają mnie konsekwencje. Administracja Domów Miejskich, która zarządza budynkiem w imieniu miasta, złożyła w sądzie pozew o naszą eksmisję, właśnie za długi. Dziwnie zabrzmi, ale zależało mi na eksmisji. Byłam pewna, że skoro w rodzinie są dzieci, to dostaniemy inne mieszkanie i ono będzie w lepszym stanie niż obecnie przez nas zajmowane. Myślałam, że gorzej nie trafimy.
Koc na parapecie
Czytelniczka narzeka na warunki. - To powiększona kawalerka, którą przedzieliliśmy prowizoryczną ścianką, żeby powstały dwa pokoje. Okna mają chyba 40 lat. Tak przepuszczają zimno, że koce kładę na parapety. Jedyny piec kaflowy nie jest w stanie ogrzać mieszkania. Maksymalna temperatura zimą to 19 stopni Celsjusza, chociaż grzejemy non stop. Co z tego, że dbamy o czystość? Tutaj wszystko nadaje się do kapitalnego remontu. Nie stać nas na niego. Na wynajem chociażby dwupokojowego mieszkania na wolnym rynku - też nie. Pracuję dorywczo jako sprzątaczka. Zarabiam przeciętnie 3 tys. zł na rękę, zależnie od liczby zleceń. Dostaję alimenty, łącznie 1400 zł, na dwóch synów, czyli po 700 zł na każdego. Dochodzi dwa razy 800 plus. Córka po urodzeniu dziecka nie podjęła pracy.
Najemczyni nie wie dokładnie, ile wynosi zadłużenie. Sam czynsz jest niski.
- To 1,23 zł za metr kwadratowy, więc za 37 metrów wychodzi prawie 46 zł miesięcznie - wymienia nasza rozmówczyni. - Mój dług może wynosić już około 10 tys. zł, bo odsetki dochodzą.
Sąd wydał wyrok eksmisyjny tak, jak bydgoszczanka przewidziała. Nie przewidziała natomiast, że miasto zaproponuje jej i jej rodzinie mniejsze mieszkanie niż dotychczasowe. 5 grudnia pani oglądała proponowane lokum. - Mieści się w baraku socjalnym na osiedlu, do którego dojazd jest tylko jednym autobusem - zaznacza samotna matka. - To 28-metrowa kawalerka z aneksem kuchennym i łazienką. Jest w stanie może i do wprowadzenia, z centralnym ogrzewaniem, ale lokalizacja mi się nie podoba. Ze względu na dzieci, zależy mi na bezpiecznej okolicy, a ta nie wzbudziła mojego zaufania.
Magdalena Marszałek, rzecznik ADM w Bydgoszczy, informuje: - Wspomniana najemczyni z powodu zadłużenia, w kwietniu 2022 roku otrzymała wyrok eksmisyjny z prawem do lokalu socjalnego dla siebie, dorosłej córki oraz trójki małoletnich dzieci. Oferta lokalu, spełniająca ustawowe kryteria najmu socjalnego dla pięcioosobowej rodziny (32,14 metrów kwadratowych powierzchni użytkowej, a 28,09 m kw. powierzchni mieszkalnej), została przesłana w lipcu bieżącego roku, jednak jej nie odebrano.
Widmo komornika
Pani rzecznik kontynuuje: - Z uwagi na trudną sytuację rodziny, ofertę ponowiliśmy w listopadzie br. Do tej pory nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi od pani, ani od reprezentującego ją pełnomocnika. Jeżeli rodzina nie przyjmie wskazania, sprawa trafi do komornika. Najemczyni od dłuższego czasu uchyla się od opłat i nie interesuje się zadłużeniem. Nie podjęła próby zawarcia ugody i rozłożenia długu na raty, ani nie skorzystała z możliwości odpracowania. Sytuacja, w której obecnie znajduje się ta pani, jest efektem zaniedbań i braku zainteresowania z jej strony.
Dłużniczka kończy: - Nie wezmę proponowanego mieszkania. Zapytam w ADM, czy jeszcze mogę zacząć spłacać w ratach zaległy czynsz. Oby nie było za późno. Jeśli nie otrzymamy lepszego mieszkania, chcemy zostać na tym , które teraz mamy.
