https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz. Palec wylądował w koszu na śmieci

HAS
Palca poszkodowanego nie udało się przyszyć.
Palca poszkodowanego nie udało się przyszyć. sxc.hu
- Najpierw narzeczonego odesłano z "Jurasza" do szpitala wojskowego w Bydgoszczy. Tam, bez prześwietlenia, zdecydowano, że kciuka nie da się przyszyć - mówi Aleksandra J. W tę wersję nie wierzą władze lecznicy.

Wypadek zdarzył się 2 sierpnia. Maciej M. ciął drewno piłą tarczową.
- O tym, że narzeczony obciął sobie kciuk dowiedziałam się chwilę po 14. W tym czasie jechał już ze szwagrem do Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 w Bydgoszczy - mówi pani Ola.
Pojechała na miejsce wypadku, by je dokładnie przeszukać.

- Pięć metrów od piły tarczowej znalazłam fragment kciuka. Włożyłam go do woreczka z lodem i pojechałam do "Jurasza" - relacjonuje bydgoszczanka.

Przeczytaj również: Gmina Rzeczenica. Przy pracach polowych zginął mężczyzna

Niestety, 2 sierpnia ta lecznica nie pełniła "ostrego dyżuru". - Przemyto mu tylko ranę i dano zastrzyk z ketonalu. Sam zresztą prosił o jakiś środek przeciwbólowy - twierdzi narzeczona poszkodowanego.
Stąd Maciej M. trafił do 10. Wojskowego Szpitala Klinicznego. Zdaniem bliskich, na pomoc czekał zbyt długo.

- Palca nie udało się uratować. Zanim pojawił się lekarz dyżurny, znaleziony fragment kciuka trafił do... kosza na odpadki. Dopiero zdumiony ortopeda wysłał Maćka na prześwietlenie, po czym przyjęto go na oddział. Wieczorem operowano mu palec. Rana się goi, ale kciuk nie odrośnie - z żalem dodaje Aleksandra J.

Na naszą interwencję Henryk Chołody, z-ca komendanta ds. lecznictwa otwartego i dr Jacek Urbanowicz, kierownik szpitalnego oddziału ratunkowego prześledzili dokumentację medyczną Macieja M.

- Podczas ostrego dyżuru przyjmujemy od 150 do 200 pacjentów - mówi dr Urbanowicz. - Średni czas oczekiwania na przyjęcie i diagnostykę, gdy nie jest zagrożone życie, to nieco ponad dwie godziny. I tak było w przypadku tego mężczyzny. Mogła w tym czasie nastąpić zmiana lekarza, ale nie wierzę, by decyzję o wykonaniu rtg podjęto po interwencji rodziny. Zapewniam, że staramy się robić wszystko, jak należy.
Zdaniem Henryka Chołody lekarz musiał ocenić, jakie są szanse na przyszycie odciętego kciuka. - Mogło być już duże niedokrwienie, mogły się pojawić zakrzepy. Już się nie dało.

PS. Prośbę o interwencję skierowała do nas narzeczona Macieja M. po lekturze tekstu pt. "Chcemy gips z pogotowia" z "GP" z 18 sierpnia.

********
Nazwisko pacjenta i jego narzeczonej do wiadomości redakcji

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

p
prawnik
na waszym miejscu napisał bym do nfz i niech raz na zawsze zrobią porządek z tymi niby dyżurami ostrymi jak dopierd.... jednemu szpitalowi kare dla przykładu lub rozwiążą z nim umowe wtedy zacznie to funkcjonować jak powinno!!! luidzie nie dajcie sie odsyłać!!! ostry dyżur nie ma prawa istnieć jest oddział ratunkowy i on jest czyny 24h!!!!!!!!!!
k
kuba
kilka lat temu mialem podobny przypadek we wloclawku szwagier pokiereszowal sobie kilka palcy i kciuk, ale w drodze lekarza z oddzialu do izby przyjec zdazylem wł..... w kiesz... i kciuk został polowicznie uratowany jest sztywny, ale jest.
r
rycho
A PO reformach pani Kopacz miało być tylko lepiej w służbie zdrowia.
a
ada
(...)
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska