Nie tylko informatycy wiedzą, że wystarczy jeden niewielki błąd - np. źle postawiona kropka, żeby oprogramowanie zawiodło. W czasie wojny - konfliktu zbrojnego taki błąd może skutkować tym, że samolot - dotąd uważany za przyjazny - zmieni status na wrogi i może się to skończyć tragedią.
Główne ćwiczenia trwają w Bydgoszczy, ale biorą w nich jeszcze udział m.in. ośrodki z Kanady, Stanów Zjednoczonych, Włoch, Francji, Wielkiej Brytanii i Afganistanu. Większość testów odbywa się w tajnych sieciach laboratoriów wojskowych. - Rozsądna obrona polega na dzieleniu się wiedzą nim wojska zostaną rozmieszczone w konkretnym miejscu świata - podkreślają wojskowi.
W obecnej rzeczywistości coraz częściej dochodzi do cybernetycznych ataków nie tylko na instytucje, ale również całe kraje. Niedawno chiński hakerzy wykradli z amerykańskich baz plany budowy najnowocześniejszych broni. - Nie możemy zapewnić, że obronimy się przed takimi atakami - dodaje kmdr Knut Behrends. - Podczas ćwiczeń pracuje osobna grupa analizująca ewentualne zagrożenia cyberatakami. Problemem jest to, że systemy można zabezpieczyć wtedy, kiedy zna się możliwości atakującej strony. Dlatego nie możemy zagwarantować, że wszystkie systemy wojskowe są bezpieczne. Każdy atak jest niebezpieczny, gdyż umożliwia dostęp do wielu tajnych danych.
