www.pomorska.pl/bydgoszcz
Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
Około godziny 3:30 na ulicy Beskidzkiej policjanci przyłapali włamywacza na gorącym uczynku. Siedział w zaparkowanym Oplu Corsa.
Podczas zatrzymania mężczyzna nie stosował się do poleceń funkcjonariuszy. Wyjął też broń. Jeden z policjantów oddał strzał ostrzegawczy. Gdy napastnik wycelował w jego współpartnera, funkcjonariusz strzelił mu w nogę. Ranny 34-latek trafił do bydgoskiego szpitala.
Jak się okazało przestępca celował do policjantów z broni gazowej.
Policja ustaliła, że sprawca jest mieszkańcem powiatu wągrowieckiego i przyjechał do Bydgoszczy kradzionym Alfa Romeo na numerach rejestracyjnych skradzionego Golfa.
Po sprawdzeniu w policyjnych bazach danych okazało się, że 34-latek jest poszukiwany listami gończymi. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że mężczyzna włamał się do pięciu pojazdów zaparkowanych w okolicy ulic Karpackiej i Beskidzkiej.
Za przestępstwo kradzieży z włamaniem grozi do 10 lat więzienia.
Według relacji naszego Czytelnika cała sytuacja wyglądała tak:
- Wszystko działo się szybko - pisze na naszym forum Sikor. - Najpierw usłyszałem krzyki i strzały.Według mnie padło jakieś sześć strzałów. Zobaczyłem dwóch policjantów w cywilu, krzyczeli "stój policja" oddali strzały ostrzegawcze no i ten jeden celny. Kiedy dobiegli do przestępcy krzyczeli "gleba, gleba" a potem "puść to". Mieli chyba na myśli jego broń. Kiedy został zakuty w kajdanki policjanci powiadomili centralę o tym, że mają rannego i jego broń. Wzywali swoich kolegów do szybkiego przyjazdu. Już po chwili pod blok podjechało kilka cywilnych samochodów, radiowóz i karetka. Czynności operacyjne policji trwały do około 9 rano.
Dziękujemy za relację - redakcja Gazety Pomorskiej.