Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszcz. Szpital prawie dokończony. Urząd marszałkowski blokuje rozbudowę

Rafał Wolny, [email protected]
Dyrektor Waldemar Halota liczy, że po spotkaniu u marszałka prace ruszą i rozbudowa w końcu się zakończy
Dyrektor Waldemar Halota liczy, że po spotkaniu u marszałka prace ruszą i rozbudowa w końcu się zakończy Fot. Tytus Żmijewski
- Sytuacja wokół rozbudowy szpitala w Bydgoszczy zakaźnego zaczyna przypominać farsę - przyznaje marszałek Piotr Całbecki i zapewnia, że w przyszłą środę rozstrzygnie się przyszłość inwestycji.

Budowa nowego skrzydła Szpitala Obserwacyjno-Zakaźnego w Bydgoszczy zaczęła się w 2006 r., a miała zakończyć w czerwcu 2008 r. Miała, ale nie zakończyła się do dziś. - Musieliśmy zmienić projekt, bo pojawiła się konieczność przeprowadzenia robót dodatkowych - tłumaczy opóźnienie Bogdan Pachura, zastępca dyrektora lecznicy.

Chodziło m.in. o zbudowanie łącznika między nowym a starym skrzydłem (pierwotnie nie zgadzał się na to konserwator zabytków), oddziału wysokozakaźnego z oddzielną izbą przyjęć oraz fosy z drenażem. - Zbudowaliśmy budynek za nisko, bo dostaliśmy nieaktualne dane na temat poziomu Brdy i zaczęło nas zalewać - uzasadnia potrzebę tej ostatniej inwestycji wicedyrektor.

Najpierw się zgodzili, teraz każą kończyć

Zaplanowano jeszcze szereg drobniejszych prac dodatkowych. Zestawienie wszystkich, wraz z kosztorysem, przesłano do urzędu marszałkowskiego, który finansuje inwestycję. Mimo że koszt wzrósł o blisko 6 mln zł (z ok. 14 mln do ok. 20 mln) samorząd uznał zasadność wydatków.

Ostatecznie rozbudowa miała zakończyć się 30 kwietnia 2009 r., ale w ubiegłym roku stanęła. Prace przerwano nie z winy wykonawcy ani braku pieniędzy, ale przez decyzję urzędu marszałkowskiego. Urzędnicy kazali bowiem najpierw zakończyć i rozliczyć prace podstawowe (ujęte w pierwotnej umowie), a dopiero potem ogłosić osobny przetarg na wszystkie roboty dodatkowe.

Budować, by zburzyć?

Według dyrekcji, to niemozliwe. - Nie można zakończyć prac podstawowych, bez zakończenia niektórych robót dodatkowych - uświadamia Bogdan Pachura. - Na przykład przygotowanie nawierzchni (trawniki, chodniki - red.) jest w zakresie prac podstawowych, ale logiczne jest, by najpierw zrobić kanalizację, która z kolei jest zadaniem dodatkowym.

Poza tym zakończenie prac podstawowych bez przeprowadzenia dodatkowych podniosłoby koszt inwestycji o ok. 800 tys. zł.

Dlatego szpital zaproponował, by najpierw wykonać wszystkie roboty podstawowe oraz konieczne dodatkowe i wspólnie je rozliczyć. Dopiero potem na pozostałe prace ogłosić nowy przetarg. -Tym bardziej, że ustawa o zamówieniach publicznych pozwala zlecić część robót dodatkowych (do 20 proc. wartości umowy - red.) pierwotnemu wykonawcy bez konkursu - zauważa Bogdan Pachura.

Musi być przetarg

Takiego rozwiązania nie dopuszcza jednak urząd marszałkowski. - Zgadzam się, że łączenie prac podstawowych i dodatkowych jest logiczne, ale nie możemy swobodnie interpretować ustawy o zamówieniach publicznych - tłumaczy Piotr Całbecki, marszałek województwa i uświadamia, że samorząd jest nadzorowany i rozliczany przez NIK i izbę obrachunkową.
- Dlatego musimy wspólnie ze szpitalem ustalić, czy są podstawy, żeby zlecić część prac bez przetargu - zostawia nadzieję na kompromis.

Przekonuje jednak przy tym, że rozliczenie dotychczasowych prac i nowy przetarg są konieczne, ze względu na to, że dalsza część inwestycji ma być finansowana z innych źródeł (m.in. obligacje).

- Nie jesteśmy przeciwko nowemu przetargowi, ale chcemy, by wszystko zostało zrobione po kolei - zaznacza Bogdan Pachura. - Poza tym przed ogłoszeniem konkursu musimy mieć pewność, że będziemy mieli pieniądze.

Marszałek zapewnia "Pomorską", że zarówno pieniądze, jak i wola zakończenia inwestycji są. Dlaczego zatem nie ma porozumienia?

Nadzoruje pszczelarz

Człowiek blisko związany ze sprawami szpitala (nazwiska nie możemy ujawnić) zauważa, że problemem może być osoba Wacława Filara, dyrektora Departamentu Zdrowia, Inwestycji i Nadzoru Właścicielskiego UM. Jego kompetencje pod znakiem zapytania stawia fakt, iż z wykształcenia jest... pszczelarzem.

- Nie zatrudniliśmy pana Filara ze względu na doświadczenie w pszczelarstwie, tylko dużą wiedzę i doświadczenie inwestycyjne - broni swego pracownika Piotr Całbecki i wskazuje, że pracował on, m.in. przy modernizacji szpitala powiatowego w Chełmży.

Jednocześnie marszałka dziwi, że sprawą zajęły się media. - Gramy ze szpitalem w jednej drużynie i powinniśmy wspólnie usiąść i sami rozwiązać ten węzeł gordyjski -uważa.

Problem w tym, że urzędnicy - zamiast próbować się dogadać - od kilku miesięcy sztywno obstają przy swoim, a budowa stoi.

Marszałek zgadza się, że inwestycja niepotrzebnie się przedłuża. - Cała sprawa powoli zaczyna zmieniać się w farsę - przyznaje Piotr Całbecki i dodaje, że zarządził już spotkanie wszystkich zainteresowanych stron. - Mają wspólnie pomyśleć nad rozwiązaniem problemu i przedstawić mi propozycje, a ja dopilnuję żeby w końcu zapadła ostateczna decyzja - wciela się w dobrego gospodarza samorządowiec.

Spotkanie ma się odbyć w najbliższą środę.
- Na takie konkretne postawienie sprawy czekałem - kwituje Waldemar Halota, dyrektor szpitala zakaźnego w Bydgoszczy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska