- Dopłaty do przelotów pod płaszczykiem reklamy stały się normą i w Polsce. Czy nie psują rynku?
- To zależy od tego, jak ważne są połączenia. Nie jestem przekonany, czy Bydgoszcz tak ciąży ku Warszawie. Myślę, że Bydgoszcz powinna starać się otwierać kolejne połączenia z miastami w Europie. Tym bardziej, że w tym segmencie uzależniła się od jednego przewoźnika - Ryanaira. A to groźna sytuacja. Tani przewoźnicy nie mają skrupułów, potrafią nagle zrezygnować, wycofać się z danego lotniska. Ryanair słynie z nieprzewidzianych zachowań.
- Ale dzięki połączeniu z Warszawą, właśnie za pośrednictwem LOT-u, mamy możliwość połączeń z całym światem.
- Tak, to może mieć znaczenie dla regionu. Ale nadal nie rozwiązuje dość wyraźnego problemu braku konkurencji w połączeniach tanich linii lotniczych.
- I dlatego będziemy musieli dopłacać, nawet jeśli region niewiele ma ze swojej „reklamy”, bo w samolocie są i tak głównie pasażerowie z regionu?
- Region nie będzie dopłacać bez końca. Ale jeśli przewoźnikowi i tak się opłaca latać na dane lotnisko, bo ma tam pasażerów, to pewno można zrezygnować z tych opłat. Przewoźnik zostanie, choć można się spodziewać, że ceny biletów wzrosną. Przy dwóch tanich przewoźnikach, te opłaty mogą pozostać na niższym poziomie.
- A w dalszej perspektywie, czy lotniska wielkości naszego bydgoskiego mają szansę przetrwać? A może się rozwinąć?
- Generalnie lotniska regionalne mają przyszłość. Nie wiem, czy akurat bydgoskie, bo to zależy od tego, jak jego oferta wpisze się w zapotrzebowanie. Każde lotnisko ma innych pasażerów. Kto inny lata z i do Krakowa, a kto inny z i do Katowic, choć są tak blisko. Bydgoszcz musi w kontekście regionu ustalić, jakiego ma pasażera, gdzie chce on latać. Jeśli tego nie zrobi - będzie mieć puste lotnisko, a do tego dość kosztowne, ze względu na ogromny teren, też ten przejęty od wojska.
- A jeśli znajdziemy swój charakter i przewoźników?
- W perspektywie rozwoju rynku loniczegow Polsce do 2030 r. pasażerów będzie przybywać. Z całej puli lotów Warszawa i Modlin przejmą 40 procent. Pozostałe 60 procent transportu lotniczego zgarną lotniska regionalne. To od bydgoskiego lotniska zależy, ile z tego tortu uda się wam odkroić.
