www.pomorska.pl/bydgoszcz
Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
Ostatni pijany został zawieziony przez policję do bydgoskiej izby wytrzeźwień tydzień temu. Okienko rejestracyjne w baraku przy ulicy Przemysłowej 8 zamknięto w ubiegły wtorek, około godziny 22. Od tego czasu policja i straż miejska kieruje pijanych do szpitali. Nie wszystkich jednak.
Życie w rękach policjanta
- Wstępnie to właśnie mundurowi decydują, czy stan osoby nietrzeźwej zatrzymanej na ulicy wymaga badania lekarskiego - mówi Zbigniew Sobociński, dyrektor ds. lecznictwa w Szpitalu Uniwersyteckim im. Biziela w Bydgoszczy. - Jeżeli policjant uzna, że istnieje zagrożenie zdrowia lub życia, to ma obowiązek wezwać karetkę do zatrzymanego.
W ostatnim tygodniu kilkakrotnie zdarzało się, że do izb przyjęć w bydgoskich lecznicach trafiały osoby nietrzeźwe. Te, które wcześniej policja zawiozłaby prosto do zlikwidowanego już "żłobka" przy ulicy Przemysłowej.
- Do szpitali trafia więcej osób nietrzeźwych, ponieważ wraz z likwidacją izby, nie zostało jeszcze otwarte nowe centrum dla osób z problemami alkoholowymi - wyjaśnia Sobociński. - Punkt, który będzie się mieścił przy schronisku dla bezdomnych przy ulicy Fordońskiej 422, jest wciąż w budowie. Ma być otwarty w połowie miesiąca.
W komendzie dużo miejsca
Nietrzeźwi, u których lekarz nie stwierdzi zagrożenia zdrowia lub życia, trafiają tymczasem do policyjnej izby zatrzymań.
- W siedzibie Komendy Miejskiej Policji na Wyżynach mamy wystarczająco dużo miejsca, by pomieścić również osoby do wytrzeźwienia - zapewnia komisarz Maciej Daszkiewicz z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Po wyremontowaniu budynku może na raz przebywać w nim 36 zatrzymanych. To dwa razy więcej niż przedtem. Nie mamy problemu z miejscem dla nietrzeźwych.
Od 17 kwietnia policyjna izba będzie odciążona, ponieważ osoby bezdomne trafią od razu do nowego ambulatorium przy ul. Fordońskiej. Z tych zmian nie wszyscy są zadowoleni. A najbardziej - zwolniona załoga izby wytrzeźwień.
Bez pracy i pieniędzy
- Pozostało nam już tylko iść do urzędu pracy i zarejestrować się jako bezrobotni - mówi Jarosław Ziętek, przewodniczący związku zawodowego pracowników bydgoskiej izby wytrzeźwień. - Bez zatrudnienia zostało 20 osób. Dwie znalazły pracę w Straży Miejskiej. Innym pozostaje szukanie zajęcia na własną rękę.
Niewielkim pocieszeniem dla zwolnionych jest fakt, że ratusz, w porozumieniu z bydgoskim pośredniakiem przygotował dla nich pakiet osłonowy.
- Owszem, możemy założyć firmy na specjalnych, preferencyjnych warunkach - dodaje Ziętek. - Trudno jednak przypuszczać, że nagle wszyscy z nas zdecydują się otworzyć własny biznes. Tak ratusz podziękował nam za długoletnią, trudną służbę.
Tymczasem Maciej Grześkowiak, zastępca prezydenta Bydgoszczy zapewnia: - Byli pracownicy izby wytrzeźwień będą na bieżąco informowani o każdym wolnym miejscu pracy w jednostkach budżetu miasta.