Spis treści
Ze względu na kradzieże niektóre sklepy zrezygnowały z przymierzalni, jak m.in. Pepco.
Nie ma jak przymierzyć, więc nie kupują
- To uciążliwość, gdy nie można przymierzyć odzieży, którą chce się kupić. Zapytałam w Pepco na moim osiedlu Górzyskowo, co, jeśli w domu okaże się, że bluzka jest niedobra i właściwie dlaczego nie ma przymierzalni? Usłyszałam, że wszystkie, nowe i zmodernizowane sklepy Pepco, rezygnują z takich miejsc, ponieważ ludzie kradną na potęgę, a tam najłatwiej, ponieważ nie ma kamer. Niektórzy zakładają na siebie kilka rzeczy, usuwając wcześniej zabezpieczenia. Wsuwają do kieszeni małe przedmioty. „Pani sobie nawet nie wyobraża, jak klienci kradną i jak trudno ich na tym złapać, jak są podstępni” - powiedziała mi sprzedawczyni. Kazała przyjść z paragonem, jeśli ciuch nie będzie pasował. Z powodu braku przymierzalni kilka razy zrezygnowałam z zakupów - opowiada paniEwa z Bydgoszczy.
Widać takich przypadków, gdy klient jednak nie decyduje się na zakup bez przymiarki musiało być sporo, bo jakiś czas temu przymierzalnia w Pepco na bydgoskim Górzyskowie... wróciła do sklepu.
Sklepy walczą z plagą kradzieży, dlaczego po cichu?
Nie zmienia to faktu, że handel walczy z plagą kradzieży, choć oficjalnie nie chce ich komentować i nie upublicznia danych na ten temat. Sieci handlowe nie chcą kusić do kradzieży i pokazywać, że nie panują nad sytuacją. W branży szacuje się, że na tzw. gorącym uczynku udaje się złapać jedynie ok. 10-15 proc. złodziei. Gdyby zatrzymywano wszystkich, wówczas dane byłyby mocno zatrważające.
Dane KGP o kradzieżach w sklepach
Dane Komendy Głównej Policji za pierwszy kwartał 2025 r., na które powołuje się portal MondayNews, wskazują na:
9,3 tys. przestępstw kradzieży w sklepach.
To o 1,7 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku,
kiedy takich przypadków było 9,1 tys.
Łukasz Grzesik, specjalista z zakresu bezpieczeństwa obiektów handlowych, analizując trend i notatki policyjne, wnioskuje, że sprawcami przestępstw kradzieży są w dużej mierze osoby już znane policji z podobnych przestępstw oraz działające w recydywie i zuchwale: - Systematycznie okradają sklepy i unikają konsekwencji karnych. To w pewnym stopniu wyjaśnia stabilność trendu. Co prawda, nie wyklucza to nowych, impulsywnych przypadków, ale obecna sytuacja gospodarcza najwyraźniej nie determinuje skali.
Kradną z biedy?
Robert Biegaj, ekspert rynku retailowego z Shopfully, mówi MN, że przestępstw w dużej mierze dokonują wyspecjalizowane grupy przestępcze, które uczyniły sobie z tego stałe źródło dochodu: - Jeżeli kradną „zwykli obywatele”, to dotyczy podstawowych towarów spożywczych, bo są to kradzieże wynikające z niemożności opłacenia rachunku przy kasie, czyli po prostu z biedy. Jeżeli ten czynnik znika, to osoby te przestają kraść. Natomiast w ocenie Łukasza Grzesika, najbardziej narażone na kradzieże są sklepy zlokalizowane w centrach handlowych, gdyż skupiają one wiele marek w jednym miejscu, a zamiar kradzieży łatwiej tam ukryć, co daje sprawcom pewną przewagę i możliwość skalowania działań.
To w sklepach ginie najczęściej
- Domeną mniejszych formatów – sklepów osiedlowych, ale także wielkopowierzchniowych, są kradzieże żywności, chemii gospodarczej i alkoholu. I choć sytuacja gospodarcza poprawiła się, to w przypadku kradzieży powszechnych nadal dominują produkty spożywcze i markowy alkohol. Potem można wymienić artykuły drogeryjne i modowe – kończy Grzesik.
