Bydgoszczanin nie mógł oddać osocza, bo 50 lat temu... miał wypadek

Zobacz wideo: Szczepionkę na COVID-19 dostaniemy w pracy? Są nowe informacje!

Pan Krzysztof z Bydgoszczy pod koniec jesieni 2020 roku został zakażony koronawirusem. - Wyszedłem z niego obronną ręką - mówi. Zdaje sobie jednak sprawę, w jakim ciężkim stanie bywają niektórzy chorzy. - Tyle apeluje się o oddawanie osocza przez ozdrowieńców, więc na apel odpowiedziałem.

Ministerstwo Zdrowia: - W osoczu osób, które przeszły zakażenie koronawirusem lub zachorowały na COVID-19 i wyzdrowiały, są przeciwciała. Pobranie osocza i przetoczenie go osobom, na początku zachorowania na COVID-19, może im pomóc.

Bydgoszczanin dodaje: - W Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Bydgoszczy pojawiłem się 9 stycznia. Żona mi towarzyszyła. Też zamierzała oddać osocze. Od lat ma astmę, lecz zanim pojawiliśmy się w stacji krwiodawstwa, upewniała się, czy jako ozdrowieniec będzie mogła oddać osocze. Lekarze z naszej przychodni powiedzieli, że oczywiście.

Na miejscu, podczas wypełniania dokumentów, okazało się, że kobieta zostaje zdyskwalifikowana jako potencjalna dawczyni.
- Właśnie przez astmę - kontynuuje mąż. - Ode mnie krew pobrano, chociaż sytuacja tak samo nie była jasna.

Chodzi o zdarzenie sprzed - uwaga! - pół wieku.

- 50 lat temu, gdy byłem małym chłopcem, miałem wypadek - wspomina czytelnik. - Straciłem wtedy dużo krwi i miałem ją może nie tyle przetaczaną, co dodawaną. Życie wróciło do normy. Szybko zapomniałem o tym incydencie.

Przypomniał sobie na początku stycznia, gdy wypisywał formularze tuż przed oddaniem krwi. - Personel stacji krwiodawstwa widział, jakie informacje podałem w ankiecie. Mimo to, pobrał mi 450 mililitrów krwi.

Później pan Krzysztof usłyszał, że jego osocze nie może na razie trafić do chorych na koronawirusa. - Próbka musi zostać poddana analizie. W Bydgoszczy takich badań nie wykonują, więc materiał wysłano aż do Warszawy. Nadal nie wiem, czy moje osocze któremuś choremu się przyda - mówi niedoszły dawca.

W styczniu przewidywał, że w ciągu paru dni wyniki badań będą gotowe. Przeliczył się. - Dzwoniłem do stacji i dopytywałem. Bez skutku.

W RCKiK przekonują, że to nie ich wina. - Instytut Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie, do którego wysyłamy próbki, miał dłuższą przerwę i zawiesił wykonywanie badań na kilka miesięcy - mówią nam w bydgoskim centrum krwiodawstwa. - Wznowił działalność. Teraz próbek do analizy ma tak wiele, że dłużej czeka się na odpowiedzi.

Podobne przypadki w regionie się zdarzają. Idzie człowiek oddać krew, a plan nie wychodzi. Trzeba wiedzieć, kto może oddać krew: przede wszystkim osoba pełnoletnia, ważąca minimum 50 kg. Liczy się stan zdrowia dawcy.

W RCKiK informują: - Jeżeli na podstawie przeprowadzonego wywiadu, badania przedmiotowego lub wyników badań laboratoryjnych okaże się, że dawca nie może oddać krwi, to lekarz nakłada na niego dyskwalifikację.

Ta dyskwalifikacja może być tymczasowa (nie wolno oddawać krwi przez pewien czas, w zależności od przyczyny) lub stała (dawca nigdy nie będzie mógł oddawać krwi). Do przyczyn stałej dyskwalifikacji należy wspomniana astma, ale także np. choroby układu krążenia i układu nerwowego, poważne choroby układu pokarmowego, cukrzyca, żółtaczka i nowotwory złośliwe.

Pan Krzysztof kończy: - Po oddaniu osocza otrzymałem 10 czekolad. To standardowy pakiet dla krwiodawców. Jakoś nie mam na nie ochoty.