Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bydgoszczanin trafił na Aconcaguę

DARIA JANKIEWICZ
Zdjęcie nadesłane
Do zdobycia Aconcaguy brakowało mu 300 metrów. Nie udało się. Ale i tak czuje się zwycięzcą!

www.pomorska.pl/bydgoszcz

Więcej informacji z Bydgoszczy na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz

Tomasz Brylew, bydgoszczanin swoją przygodę ze wspinaczką górską rozpoczął zaledwie pięć lat temu. Pierwszym szczytem, który zdobył metodą wspinaczkową, był tatrzański Kościelec. Z biegiem czasu rósł jednak w zapał i podnosił sobie poprzeczkę. W tym roku, razem z kolegami, zdecydował się zdobyć Aconcaguę, najwyższą górę Ameryki Południowej, zaliczaną do Korony Ziemi.

Swoją przygodę rozpoczęli 30 stycznia. - Czekała nas długa droga, bo aby dostać się do Argentyny, musieliśmy trzy razy się przesiadać - w Wielkiej Brytanii, Brazylii i Chile - wspomina pan Tomasz .

W Chile zaginął im bagaż

Kiedy dotarli do Chile, czekała na nich przykra niespodzianka. Zaginął im bagaż z kosztownym sprzętem. - Bardzo zaskoczyło nas wtedy podejście Chilijczyków, oni nie widzieli w tym żadnego problemu. A my mieliśmy tylko 2,5 godziny do wylotu - opowiada Brylew. - Całe szczęście, z pomocą przyszedł nasz sponsor, który postawił wszystkich na równe nogi i w końcu udało nam się odzyskać zgubę - dodaje z ulgą.

W końcu dotarli do Argentyny i ruszyli w długo wyczekiwaną wyprawę. Na początku musieli pokonać 40 kilometrowy odcinek, aby dotrzeć do obozu bazowego, z którego mieliśmy rozpocząć wspinaczkę. Zajęło im to trzy dni.

- Na Aconcagule jest nieprzyjemny dla człowieka, księżycowy krajobraz. Uboga roślinność, pełno skał i piasku, a do tego wszystkiego jeszcze bardzo silny wiatr - opowiada Brylew. Zdradził nam również, że dla niego to był właśnie najtrudniejszy etap wyprawy. - Musieliśmy pieszo pokonać kilka rzek. Już przechodząc przez pierwszą, straciłem czucie w nogach- opowiada.

Ale nie poddał się. Dotarł do obozu. Prawdziwa przygoda była dopiero przed nimi. Rozpoczynała się wspinaczka. Droga do pierwszego obozu, który mieli rozbić na wysokości pięciu tysięcy metrów, zajęła im sześć godzin. Tam nocowali. Drugiego dnia ruszyli w dalszą podróż. Kolejny obóz rozbili będąc ponad sześć tysięcy metrów nad poziomem morza. - Warunki pogodowe cały czas się pogarszały. Najgorszy był wiatr, który potęgował uczucie chłodu. Zdarzało się i tak, że nie spaliśmy w nocy, tylko trzymaliśmy namiot, żeby nam go nie zwiało. W środku mieliśmy temperaturę około minus pięciu, dziesięciu stopni Celsjusza - wspomina Brylew.

Część załogi niezbyt dobrze znosiła pobyt na tak dużej wysokości. Pan Tomasz nie miał jednak większych problemów. - Nie dokuczały mi żadne objawy choroby wysokogórskiej - cieszy się Brylew. - A nawet wręcz przeciwnie, przez cały czas dopisywał mi niesamowity apetyt. Jadłem dwa obiady dziennie. Zdarzało się nawet i tak, że musieliśmy wracać się po prowiant - przyznaje.

Topili lód, by mieć wodę

Gotowanie kilka tysięcy metrów nad poziomem morza było jednak nie lada wyzwaniem. Aby mieć wodę, musieli najpierw stopić lód. - Dla litra wody do picia trzeba było gotować lód przez 40 minut - wylicza pan Tomasz.

W obozie drugim ekipa spędziła aż pięć nocy. - W takim warunkach trudno w ogóle mówić o regeneracji sił. Czekaliśmy jednak na lepszą pogodę. Niestety się nie poprawiła - wspomina. - W końcu byliśmy zmuszeni odpuścić, nie mogliśmy ryzykować - przyznaje. Tylko jeden z członków załogi zdecydował się wejść na szczyt. Reszta poprzestała na wysokości 6600 metrów, trzysta metrów niższej.

Bydgoszczanin nie czuje się jednak rozczarowany. - Dla mnie cała ta wyprawa była jedną wielką frajdą - przekonuje.

I tak po trzy tygodniowej wspinaczce ekipa wróciła do kraju. - Żona już zapowiedziała, żebym na najbliższy czas wybił sobie z głowy kolejne eskapady, a mój trzyletni synek nie opuszcza mnie nawet na minutę - opowiada zadowolony Brylew. Ze wspinaczki wysokogórskiej nie zamierza jednak rezygnować. Marzy mu się zdobycie McKinley, najwyższej góry w Ameryce Północnej, położonej w górach Alaska. Jak sam przyznaje, na razie będzie musiał zadowolić się Tatrami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska