Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Był Bydgoski Kongres Kultury i co? Przyszedł czas na weryfikację

Joanna Pluta [email protected]
Bydgoszcz przeżywa rewolucję. Dokąd ona zaprowadzi?
Bydgoszcz przeżywa rewolucję. Dokąd ona zaprowadzi? Andrzej Muszyński
30 września minie rok od pierwszego Bydgoskiego Kongresu Kultury. Pionierskie na skalę kraju wydarzenie miało sporo zmienić. Były postulaty, wielkie nadzieje i obietnice. Przyszedł czas na weryfikację. Co nam dał ten rok?
Bydgoski Kongres Kultury miał swój początek w staraniach miasta o zdobycie tytułu Europejskiej Stolicy Kultury. ESK przeszło nam koło nosa, ale zapał, plan działania i chęci zostały. i tym sposobem narodziła się idea trzydniowego spotkania, podczas którego wszyscy mieszkańcy mogliby powiedzieć, jakiego chcą miasta i co to dla nich znaczy uczestniczyć w kulturze.

Diagnoza surowa, przyszłość obiecująca

I mówili.

Przez trzy dni w Teatrze Polskim odbyło się kilkadziesiąt debat i dyskusji. We wszystkich brali udział bydgoszczanie, choć nie tak liczni, jak zakładali organizatorzy, a przede wszystkim przedstawiciele różnych środowisk. Zdiagnozowano stan kultury i planowano stworzyć jej wizję do 2020 roku. Co się wydarzyło od tamtego czasu?

- Pierwszym efektem kongresu był Pakt dla Kultury, który nie tylko zagwarantował wzrost środków na kulturę, ale przede wszystkim zagwarantował środowiskom realne współdecydowanie o programowaniu kultury oraz stworzeniu nowej Strategii Rozwoju Kultury do 2020 roku - opowiada Marzena Matowska, dyrektor Miejskiego Centrum Kultury w Bydgoszczy. - Powstało Biuro Kultury Bydgoskiej, które wspólnie z organizacjami pozarządowymi wypracowało przejrzyste zasady oceny wniosków konkursowych.


Czytaj też: Czy Bydgoski Kongres Kultury coś zmieni?

Gdzie są pieniądze?

Matowska dodaje także, że powstał system stypendiów dla twórców indywidualnych (300 tys. zł rocznie), który jej zdaniem fantastycznie rozwiązuje problem uznaniowości w przyznawaniu środków indywidualnym artystom. Dzisiaj decyzja o realizacji projektu zależy od zgody komisji, a nie dyrektora biura kultury.

Jednak według niektórych pieniędzy wcale nie jest więcej. - O różnych rzeczach podczas kongresu się mówiło, ale ja jakoś nie odczuwam, aby teraz było w mieście lepiej - opowiadał na początku lata Józef Eliasz, muzyk. - Nie wystarcza pieniędzy dla artystów, którzy chcą robić coś naprawdę wartościowego. Dla mnie wciąż zasady przyznawania pieniędzy nie są jasne, a to powoduje, że np. środowisko muzyczne jest w naprawdę trudnej sytuacji.

Najlepsze przed nami?

Innego zdania jest Sławek Janicki, muzyk, właściciel klubu Mózg.

- >Bydgoszcz jest bardzo silna muzycznie i mówiąc to mam na myśli różne światy muzyczne. Najbardziej widocznym dla mnie efektem kongresu jest wsparcie dla stowarzyszeń, również tych, działających w sferze muzyki, a tym samym więcej ciekawych koncertów w mieście - tłumaczy. - Koncertów, odbywających się w przeróżnych miejscach, wykraczających poza sale koncertowe i kluby. Ale myślę, że w tej dziedzinie także wszystko co najlepsze, dopiero przed nami.


Nie od razu mili, nie od razu

Janicki zwraca też uwagę na to, że trzeba docenić to, że kongres zmusił mieszkańców Bydgoszczy do myślenia. O czym? - O tym, co właściwie chcemy osiągnąć. Dzięki kongresowi wywiązał się dialog na temat kultury w ogóle. To już dużo. Ponadto Bydgoszcz otrzymała szansę stania się istotnym punktem na kulturalnej mapie Polski, a może i Europy. Niestety, takie procesy nie odbywają się w ciągu roku, ale jeśli nie chcemy pozostać na zawsze zaściankiem kulturalnym, śmietniskiem z imprezami, których nikt nigdzie nie chce, to musimy wykonać tę pracę, zainwestować środki i czas na zbudowanie nowej struktury. Mamy zatem nadzieję, że pierwsze poważne efekty kongresu będzie można zobaczyć już w nadchodzącym roku.

- Ja na razie widzę piękny gmach Miejskiego Centrum Kultury, który owszem, ma sporą kulturalną ofertę, ale nie wiem, czy bydgoszczanie potrzebują właśnie czegoś takiego - zastanawia się Zuzanna, studentka Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. - Widzę postęp, ale nadal wydaje mi się, że nie umiemy się pozbyć takiej bydgoskiej zaściankowości. Z drugiej strony od czegoś musiało się zacząć. Widać światełko w tunelu.

- MCK jest dzieckiem kongresu, realizuje wyznaczone przez kongres priorytety - tłumaczy Marzena Matowska. - Ale też realizuje konkretne rekomendacje, np. dostępność kultury poza centrum (Projekt Lato), utworzenie nowej przestrzeni wystawienniczej (Galeria Wspólna) oraz włączanie osób zagrożonych wykluczeniem (programy dla seniorów i niepełnosprawnych).

Co jeszcze można zobaczyć gołym okiem już w tej chwili? Od kilku miesięcy działa Obywatelska Rada Kultury, w której może zabrać głos każdy. - Każdy, kto chce współdziałać. Bo to sprawa nas wszystkich - podkreśla Paweł Łysak, dyrektor Teatru Polskiego, jednocześnie przewodniczący ORK. - Dla mnie małym sukcesem, o którym można mówić już w tej chwili jest to, że różne bydgoskie środowiska się połączyły i poczuły się dużo bardziej odpowiedzialne za kulturę.

Świecimy przykładem

Łysak mówi, że warto zwrócić uwagę również na fakt, że Bydgoski Kongres Kultury został uznany za sukces na arenie ogólnopolskiej.

- Jesteśmy stawiani za przykład w takich miastach, jak Łódź, Poznań, Lublin czy nawet Warszawa. Bydgoszcz stanowi dla nich swoisty wzorzec tego, jak można komunikować się z samorządem. To miłe, ale my wiemy, że problemów jest dużo. Tu, w Bydgoszczy znajdą się tacy, którzy coś będą krytykować, często pewnie słusznie, ale proszę wziąć pod uwagę to, że my przecieramy szlaki, wszystko jest nowe, niesprawdzone. Wspólnie pracujemy nad rozwiązaniami. Kończą się właśnie prace na masterplanem. Realizowane są po kolei punkty Paktu dla Kultury. To długa droga do sukcesu, ale się dzieje. I przypominam, że każdy bydgoszczanin może włączyć się w prace, konsultacje, przyjść na zebrania rady kultury.

Doświadczenie jest bezcenne

Grzegorz Kaczmarek, socjolog dostrzega jeszcze kilka istotnych zmian, jakie zaszły w Bydgoszczy dzięki kongresowi.

- Najbardziej ogólnie można powiedzieć, że przez ten rok wzbogaciliśmy się o bezcenne doświadczenie. Nauczyliśmy się rozmawiać. Sceptycy mogą powiedzieć: no dobrze, ale co nam po gadaniu? Zabrzmię trochę biblijnie, ale na początku zawsze jest słowo. I nawet jeśli nie wszyscy się ze sobą zgadzają, a nie da się tego uniknąć, to te kłótnie, gorące dyskusje generują coś nowego, dobrego, aktywują. Kongres miał też kluczowy wpływ na dialog środowisk i mieszkańców z urzędami. Nie mówię, że te relacje są w tej chwili na zadowalającym poziomie. Wciąż jeszcze zdarzają się sytuacje, że sporo rzeczy ważnych dla artystów dzieje się poza nimi. Że decyzje są podejmowane bez konsultacji, ale rok to jeszcze za mało, aby to zrewolucjonizować. Wszyscy się uczymy. A bodźcem do tego był właśnie kongres. I to jest jego sukces, choć wciąż i jeszcze długo będziemy mieli tutaj dużo do zrobienia.

Warto walczyć

- Kongres sporo rozpoczął, ale trzeba spojrzeć na to również w taki sposób, że jednocześnie zakończył pewien etap w bydgoskiej kulturze - mówi Wiesław Karpusiewicz, na początku zewnętrzny doradca, w tej chwili rzecznik prasowy ORK.

- I do tego już nie ma powrotu. Czy uda się zrealizować wszystko, co zostanie zapisane w masterplanie, który jest właśnie kończony, nie wiem. Czasy są trudne, tutaj nic się nie zmieniło. Ale bez walki niczego nie da się osiągnąć. A my walczymy.


Czytaj e-wydanie »
Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska