Brown dopisał do wspomnień nie tylko sprawę Covid-19 i wojnę na Ukrainie, ale także swoje pierwsze spotkanie z Putinem, do którego doszło jeszcze w 2006 r., kiedy Gordon był kanclerzem skarbu.
Posadzono go na Kremlu na niskim krześle i patrzył badawczo na Putina. Ocenił go na mniejszego niż ten wydawał się w telewizji. "Putin wyjął jakieś karteczki i zaczął czytać informacje, które miał o mnie, jakby chciał udowodnić, że wie o mnie więcej niż ja o sobie. Więc kiedy ludzie mówią, że Putin się zmienił i dopiero teraz grozi światu, mogę powiedzieć, że groził mi nawet wtedy. Nie, nie miałem złudzeń co do tego, jaki był Putin" - wspomina były premier.
Było to kilka miesięcy przed zabójstwem Aleksandra Litwinienki w Londynie. „I choć oficjalny raport stwierdzał, że to najprawdopodobniej on (Putin - red.) stoi za zamachem, na podstawie informacji, które otrzymałem, byłem pewien, że nie tylko Putin to autoryzował, ale że zamierza przeprowadzić więcej zabójstw. Więc chroniliśmy ludzi, o których wiedzieliśmy, że są na jego liście” - wspomina Gordon Brown.
Porażki Zachodu w odniesieniu do dzisiejszej Ukrainy sięgają lat wstecz - twierdzi były premier. Wylicza, że zaczęło się od inwazji Moskwy na Krym, co przekonało Putina, że mogą mu ujść na sucho kolejne podboje. "Nie podjęliśmy wtedy żadnych działań. A Putin dostrzegł słabość w naszej reakcji, więc wtedy zaczęły się nasze błędy" - wylicza Brown.
