https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Były szef komendy wojewódzkiej Krzysztof Gajewski będzie Komendantem Głównym Policji

mc
Krzysztof Gajewski dbał o bezpieczeństwo podczas Euro 2012
Krzysztof Gajewski dbał o bezpieczeństwo podczas Euro 2012 Policja
Generał Krzysztof Gajewski ma zastąpić Marka Działoszyńskiego na stanowisku Komendanta Głównego Policji.

- Wniosek o powołanie generała Krzysztofa Gajewskiego na stanowisko szefa komendy głównej policji trafiło już do pani premier - poinformowała dzisiaj Małgorzata Woźniak, rzecznik prasowy ministra spraw wewnętrznych.

Woźniak dodaje: - To, kiedy nominacja zostanie przyjęta i kiedy faktycznie generał Gajewski obejmie funkcje komendanta głównego, zależy od prezesa rady ministrów.

Czytaj: Krzysztof Gajewski nowym Komendantem Głównym Policji

W poniedziałek obecny komendant główny policji, Marek Działoszyński złożył raport, którym zrezygnował z pełnienia funkcji. Teresa Piotrowska, szef MSW przyjęła rezygnację. I to ona też zaproponowała kandydaturę gen. Gajewskiego.

Kim jest przyszły szef komendy głównej? Krzysztof Gajewski pochodzi z Chełmna. Służbę rozpoczął w 1983 roku. Najpierw był naczelnikiem wydziału operacyjno-rozpoznawczego Komendy Rejonowej Policji Gdańsk-Południe, a potem w tej samej jednostce zastępował komendanta rejonowego.

W 2006 roku wrócił do Kujawsko-Pomorskiego, ale już jako komendant wojewódzki policji w Bydgoszczy. Przedtem kierował komendą miejską w Gdańsku. Cztery lata później powrócił do Trójmiasta, by tam objąć stanowisko po odchodzącym szefie gdańskiej komendy wojewódzkiej, Krzysztofie Starańczaku.

Do zarządu Komendy Głównej Policji Gajewski trafił w 16 stycznia 2012 roku, kiedy Jacek Cichocki, szef MSW powołał go na stanowisko pierwszego zastępcy komendanta głównego. Gen. Gajewski był odpowiedzialny, między innymi za pion prewencji. Na tym stanowisku nadzorował przygotowania i mobilizację policji do zapewnienia bezpieczeństwa podczas turnieju Euro 2012.

Wczoraj pojawiły się nieoficjalne sygnały, że zwolnione przez Gajewskiego stanowisko pierwszego zastępcy KGP miałby objąć obecny szef komendy wojewódzkiej w Bydgoszczy, insp. Krzysztof Zgłobicki.

Te rewelacje dementuje rzeczniczka resorty spraw wewnętrznych: - To nieprawda. Nie ma takich planów, by Krzysztof Zgłobicki miał zostać zastępcą komendanta - mówi Małgorzata Woźniak. - Komendant główny ma prawo sam dobierać sobie pracowników, w tym zastępców i te propozycje przedstawiać w MSW.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

Ten na zdjęciu też w 2007 roku przykrył swojego podwładnego komendanta powiatowego w Lipnie Krzysztofa Murawskiego, który na dziwkarskiej imprezie po pijaku zagubił służbowego P-99 Walther !

A
Ania Ącka
W dniu 10.02.2015 o 15:08, byłypolicjantkryminalny napisał:

Zobacz dziewczynko ilu jeszcze nierozliczonych zdrajców ojczyzny Najjaśniejszej Rzeczypospolitej i pachołków moskwy siedzi w KGP i komendach wojewódzkich, a potem pisz takie bzdury !!!

WYMRĄ KIEJŚ WSZYSTKIE !

To wstyd, znowuż współczesna milicja nie cieszy się uznaniem w oczach Narodu jak niegdyś bandyci z zomo :angry:

b
byłypolicjantkryminalny
W dniu 10.02.2015 o 13:14, Ania Ącka napisał:

Nie wszyscy są skorumpowani, nie czyń sobie z pożądnych  ludzi szydery ! B)

Zobacz dziewczynko ilu jeszcze nierozliczonych zdrajców ojczyzny Najjaśniejszej Rzeczypospolitej i pachołków moskwy siedzi w KGP i komendach wojewódzkich, a potem pisz takie bzdury !!!

d
dodurnegopieskapolaczka
W dniu 10.02.2015 o 12:42, Echo dnia napisał:

:o

SAMI NA POZWOLILIŚCIE I DO KOGO MACIE PRETENSJE ?

 

Wyobraźcie sobie sytuacje - Polska podpisuje z Rosja układ, na podstawie którego Polska będzie utrzymywać na swój koszt wszystkie ambasady Rosji i rosyjskie uczelnie wyższe na terenie kraju. Polska zgodzi się, aby Rosja posiadała na terytorium kraju siatkę jawnych funkcjonariuszy, zarówno obcego pochodzenia jak i rekrutowanych miejscowo. Funkcjonariusze ci będą mieli gwarantowany wstęp do szkół, szpitali, wiezień, jednostek wojskowych, w celu gromadzenia informacji i prowadzenia działań propagandowych i manipulacyjnych na rzecz Rosji i jej interesów. W stosownych przypadkach będą mieli tez pensje i przywileje takie same jak pracownicy tych ośrodków, ale pod wieloma względami nie będą podlegać takim samym przepisom np. ci w szkołach nie będą podlegali kuratorium i ministerstwu, ponadto Polska przyzna im bezpłatna opiekę medyczna i emerytury. W przypadku łamania prawa przez tych funkcjonariuszy, o ile nie zostali złapani na gorącym uczynku, Moskwa zastrzega sobie prawo do nie informowania polskich władz i podejmowania kroków zgodnie ze swoimi interesami - np. tuszowania sprawy, zastraszania ofiar, przenoszenia winnych na inna placówkę, kłamania, oskarżania innych etc. Rosja zastrzega sobie prawo do wykorzystywania swoich funkcjonariuszy do otwartego krytykowania i wpływania na polska politykę wewnętrzna i zewnętrzna, prawa obywatelskie, kierunki badan naukowych i inny dowolny aspekt życia społecznego i politycznego - Rosja zastrzega tez, ze jest niezależnym państwem i Polska nie ma tam prawa krytyki a manipulacje są niedopuszczalne. Polska ma też oddać Rosji wszystkie ziemie i nieruchomości jakie kiedykolwiek należały do władz Imperium Rosyjskiego lub Związku Radzieckiego albo obywateli któregoś z tych krajów. Podoba się? Nie? A co jeżeli to były by Niemcy? Też nie?

Wiec dlaczego zgodziliśmy się na coś takiego w stosunku do WATYKANU -który zawsze trzymał z zaborcami i potępiał nasze powstania narodowe?

A
Ania Ącka
W dniu 10.02.2015 o 08:24, prowincjusz bydłoszczoch napisał:

 Współczesna policja pełna jest skorumpowanych nieudaczników przekraczających lub niedopełniających swoich obowiązków. Ludzie bez czci i honoru !!!

Nie wszyscy są skorumpowani, nie czyń sobie z pożądnych  ludzi szydery ! B)

E
Echo dnia
W dniu 10.02.2015 o 12:18, Gość napisał:

Mściwy książę KościołaPolicjant uwięziony po dąsach przewodniczącego episkopatu Polski.Policjant nadział się na szosie na przewodniczącego episkopatu Polski arcybiskupa Józefa Michalika. To gorsze, niż gdyby przejechał go samochód. Sierżant Paweł S. Harcerz. Kolekcjoner. Idealista. Były policjant. Obecnie aresztant. W sierpniu zeszłego roku Paweł S., policjant drogówki w Ustrzykach Dolnych, zatrzymał samochód. Kierował nim watykański ksiądz Stival Cianciarello. Jadąc na wycieczkę po Bieszczadach, nie zapalił świateł i przekroczył prędkość o przeszło 30 km/h. Sierżant postanowił wlepić mu 200 zł mandatu i pouczył, że na bieszczadzkich serpentynach trzeba jechać ostrożnie. Do rozmowy włączył się pasażer. Krzyczał na policjanta i machał rękoma. Wysiadł też z samochodu, zachowywał się agresywnie. Ty nie wiesz, kim ja jestem! – powtarzał wielokrotnie. Ponieważ sierżant nieraz już słyszał takie teksty, nie zareagował, tylko polecił siwemu krzykaczowi wsiąść do auta. Wypisał mandat, życzył szerokiej drogi i pożegnał panów uprzejmie. Zapomniał o tym zdarzeniu jak o tysiącu innych kontrolach drogowych. Ludzie z góry Po miesiącu został wezwany na dywanik do szefa: Ty naprawdę nie wiesz, z kim zadarłeś? Wtedy dowiedział się, że ów agresywny pasażer to arcybiskup Józef Michalik. Szef Kościoła katolickiego w Polsce zadzwonił do komendy wojewódzkiej, skarżąc się na sierżanta. Ponoszony miłością bliźniego poprosił o ukaranie „nadgorliwego” policjanta. Prośba najważniejszej osoby w kraju to więcej niż rozkaz. Sprawą zajął się ówczesny zastępca komendanta wojewódzkiego w Rzeszowie Jan Zając. Zapytał sierżanta S., jakiego jest wyznania, dlaczego uderza w Kościół katolicki i czemu zwracał się niegrzecznie do biskupa, nazywając go „proszę pana”, a nie „wasza eminencjo” (w rzeczywistości abepe Michalik jest ekscelencją zaledwie. Przy tym skoro do Boga mówi się Panie, to wypada podobnie do jego urzędników). Wicekomendant zażądał też anulowania mandatu. W trzy tygodnie potem Paweł S. został przeniesiony z wydziału ruchu drogowego do plutonu patrolowego, czyli na posadę krawężnika. –Komendant powiedział, że musiał go przenieść, żeby „uciszyć tych ch*** z góry” – mówi mi ojciec sierżanta S. Kogo miał na myśli, strach się domyślać. W noc sylwestrową, gdy sierżant miał interwencję za interwencją, zauważył, że z radiowozu zginął jego zasobnik z bloczkami mandatów karnych oraz część pieniędzy i prawo jazdy. Szybko złożył raport, a pieniądze wyjął z własnej kieszeni i wpłacił w kasie komendy. Myślał, że to koniec kłopotów. To jednak był dopiero początek. Ryzykowny incydent Niedługo potem usłyszał podobno od przełożonego, komendanta Stanisława Dziedzica, że albo odejdzie ze służby, albo zostanie wyrzucony dyscyplinarnie. Taką wersję potwierdzają też anonimowo jego koledzy policjanci. Chłopak złożył rezygnację, a Dziedzic złożył doniesienie do prokuratury, że S. zniszczył mandaty po to, by przywłaszczyć sobie pieniądze. Te pieniądze, które oddał z własnej kieszeni. Prokuratura w parę dni potem postawiła byłemu już policjantowi zarzut niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień. – Nie mam sobie nic do zarzucenia – mówi Dziedzic. – Tam były uchybienia. Co prawda przyznaje, że podobnych uchybień w policji jest wiele i kończą się jakąś karą porządkową, a nie doniesieniem do prokuratury, ale pamięta też o kłopotach policji po „incydencie” z arcybiskupem Michalikiem. – Policjant musi zachowywać się godnie i z szacunkiem do zatrzymanego –komentuje tamto zdarzenie. Zapewnia jednak, że „incydent” nic go nie obchodzi, a ukaranie mandatem kościelnego dygnitarza nie ma związku z postępowaniem prowadzonym przeciwko S. Mówi też, że nikt „z góry” nie interweniował. Co innego twierdzi Komenda Główna Policji: ...interwencja w Komendzie Powiatowej Policji w Ustrzykach Dolnych spowodowana była ustną skargą na „wulgarne” zachowanie się policjanta wobec abp. Michalika w trakcie kontroli drogowej. Kto, z kim, gdzie i kiedy Prokuratura zdawała sobie sprawę, że postawione Pawłowi S. zarzuty nie utrzymają się w sądzie. Bo jak ukarać za zniknięcie mandatów, które i tak są wpisywane po zakończeniu służby w rejestrze nałożonych mandatów? Sierżantowi nic by to nie dało. Z zarzutów pozostał jedynie brak dbałości o dokumenty. A to cienkie. Tymczasem S. wciąż głośno mówił o arcybiskupie i interwencji w tej sprawie komendy wojewódzkiej z Rzeszowa. Wtedy do akcji wkroczyło Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Wojewódzkiej Policji. Już w niespełna miesiąc później Paweł S. siedział w areszcie. Tym razem otrzymał grube zarzuty. Nielegalne posiadanie broni, jej przetwarzanie i handel nią. Prokurator Aurelia Skiba napisała, że w bliżej nieokreślonym czasie, w bliżej nieokreślonym miejscu i z bliżej nieokreślonymi osobami Paweł S. handlował bronią. Przeszukanie w domu sierżanta dało niebywałe wyniki: zabezpieczono dwa telefony komórkowe. Żadnej broni. Skąd więc takie zarzuty? – Wszyscy w okolicy wiedzą, że Paweł ma hopla na punkcie różnych „wykopalisk” –mówi jego kolega z komendy. –Ciągle wykopywał jakieś orzełki, guziki od mundurów, jakieś bagnety z pierwszej wojny, skorupy. To zapaleniec. Jego zbiory nieraz zasilały okoliczne muzea. – On był po przeszkoleniu pirotechnicznym, nie trzymałby żadnych niebezpiecznych materiałów, bo wie, czym to grozi –dodają koledzy S. Przeszukania dokonano także u rodziców Pawła S. Sześciu funkcjonariuszy z bronią gotową do strzału, w kominiarkach, o szóstej rano wtargnęło do ich domu. Para starszych ludzi była szarpana i popychana. Przeszukanie trwało 2 godziny. Ani broni, ani mandatów nie znaleziono. Zabezpieczono komputer, telefon komórkowy i zdjęcia wnuków. Razem z sierżantem zatrzymano innych kolekcjonerów. U nich znaleziono atrapy granatów, jakieś łuski po nabojach z wojny i inne żelastwa. Do aresztu trafił jednak tylko S. Prokurator Skiba zrobiła z sierżanta herszta bandy. Przy tym bandy nieistniejącej. Napisała, że zarzucane podejrzanemu czyny popełnione zostały (...) z udziałem osób, których tożsamości jeszcze nie ustalono. Uzasadniając areszt, napisała też, że ponieważ ona nie wie, z kim on jest w tej grupie przestępczej, niewiedza ta uzasadnia niezwłoczne odizolowanie Pawła S. od pozostałych osób. Pewnie od użytkowników Allegro, gdzie kolekcjonerzy wymieniali się swoimi wykopanymi zdobyczami. Glina nie podskoczy Według przełożonego Aurelii Skiby, prokuratora Piotra Krausa, materiał dowodowy oraz okoliczności popełnienia czynów uzasadniały wystąpienie do sądu z wnioskiem o zastosowanie wobec Pawła S. środka zapobiegawczego.Dziś jedynym dowodem są zeznania moim zdaniem tendencyjne. Osoba pozostająca blisko prowadzonego śledztwa mówi mi, że to drobni przestępcy, którzy poszli na współpracę z prokuraturą oraz... funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych KWP. Prokurator Skiba nadal wnioskuje o przedłużenie aresztu, choć od kwietnia nie prowadzi wobec aresztowanego żadnych czynności procesowych. Prokurator Kraus zapewnia także, że szykany i toczące się postępowanie nie ma żadnego związku z ukaraniem kierowcy arcybiskupa mandatem za popełnione przekroczenie. W każdym razie cały czas chodzi o stare żelastwo z czasów wojny, różne wykopywane bagnety, a nie o żadną realną broń. Prokurator Skiba dla dobra śledztwa długo nie pozwalała sierżantowi zobaczyć się z rodziną. Teraz każda taka rozmowa odbywa się w towarzystwie funkcjonariusza BSW. Podczas przesłuchania sierżanta funkcjonariusz BSW Dariusz Piguła sam dzwonił do żony S. z pytaniem, czy chce się widzieć z mężem. To miało złamać i tak już załamanego policjanta. Potem powiedział sierżantowi, że jeśli się nie przyzna do stawianych mu zarzutów, to rodzina nigdy nie dostanie widzenia. Podobno podał mu czysty protokół do podpisania. On sobie uzupełni... – Czy to on pani o tym powiedział? – zapytał zdenerwowany Piguła, gdy do niego zadzwoniliśmy. –Skąd pani to wie? Paweł S. ma dwoje malutkich dzieci. Roczna Marysia choruje (ma ataki duszności), a 4-letni Patryk wciąż siedzi w oknie i wypatruje, kiedy wróci tata. Chowa się w kącie z wyimaginowanym telefonem i dzwoni do ojca. Żona policjanta ze względu na chorobę małej nie może pracować. Od miesięcy zdychają z głodu. Ojciec Pawła S. dowiedział się, że szef wszystkich biskupów polskich opowiada podczas różnych spotkań o tym głupim policjancie z Ustrzyk Dolnych, który już się napodskakiwał. Napisał list do abp. Michalika. Zapytał, dlaczego Michalik zrobił taką krzywdę jego synowi. Nie dostał odpowiedzi. Arcymiłośnik bliźniego Arcybiskup Józef Michalik jest głową polskiego Kościoła. Mówi w kazaniach, że najważniejsza jest rodzina i dzieci, zwłaszcza te dopiero poczęte. Jest też autorem książki „Kochać Boga –szanować człowieka”. Pisze w niej o miłości do bliźniego, o tym, że trzeba wspierać nawet tych, którzy są naszymi wrogami. A Paweł S., 32-letni policjant z Ustrzyk Dolnych, gnije w pudle, bo nie nazwał ekscelencji księdza arcybiskupa „eminencją”, tylko zwrócił się „proszę pana”.

:o

G
Gość

Generał Krzysztof Gajewski ma zastąpić Marka Działoszyńskiego na stanowisku Komendanta Głównego Policji ?

 

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska