Beata Krzemińska, rzecznik marszałka Piotra Całbeckiego nie chce komentować sprawy posady dla byłego wicemarszałka Macieja Eckardta, którego sejmik odwołał w grudniu ze stanowiska. Odsyła nas do dyrektora bydgoskiego WORD Tadeusza Kondrusiewicza. Jak ujawniliśmy w minionym tygodniu, Eckardt miał od lutego zacząć pracę jako jego zastępca. Wcześniej zarząd województwa podjął uchwałę o odwołaniu dotychczasowego wicedyrektora Tadeusza Błażejewskiego.
- Żadnych zmian na razie nie ma, pan Błażejewski nadal pełni swoją funkcję - oświadcza lakonicznie Kondrusiewicz. Znacznie bardziej rozmowny jest przewodniczący sejmiku Krzysztof Sikora, który podczas ostatniej sesji, tak jak wielu innych radnych, nie krył zaskoczenia planami Całbeckiego.
- W kilka dni po sesji rozmawiałem z Piotrem Całbeckim - mówi szef sejmiku. Oświadczył, że sprawa zatrudnienia pana Eckardta w WORD nie wchodzi już w rachubę. Natomiast marszałek zastanawia się, jak pomóc panu Eckardtowi.
Zdaniem Sikory, osoby publiczne, które tracą swoje funkcje, mają często poważne, nie zawinione przez siebie problemy ze znalezieniem pracy. Podkreśla, że szanuje Eckardta jako człowieka i nie ma do niego żadnych uraz.
- W tej sprawie nastąpiło jednak pomieszanie ról - twierdzi Sikora. - Można kogoś szanować i udzielać mu pomocy, ale nie wolno przy tym łamać zasad. Jeśli odwołano wicedyrektora, należało ogłosić konkurs na to stanowisko.