https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cafe Draże musi się wyprowadzić: Nie poddamy się łatwo!

KAF
Magdalena Kaźmierczak i Magdalena Hamera z Laszlo Schlesingerem walczą, by Cafe Draże nadal mogło działać.
Magdalena Kaźmierczak i Magdalena Hamera z Laszlo Schlesingerem walczą, by Cafe Draże nadal mogło działać. Lech Kamiński
Kolejna inicjatywa społeczna ma zniknąć z mapy Starówki. Do 28 czerwca właścicielka musi opuścić lokal przy ul. Przedzamcze. - Chcemy nadal działać dla dobra tego miasta - podkreśla Magdalena Hamera.

To cios w kulturalne zaplecze Starego Miasta. Cafe Draże razem z fundacją Magazyn Zmian musi opuścić lokal przy ul. Przedzamcze 28 czerwca. Dlaczego?

Pewnie nie byłoby zamieszania, gdyby Fundacja Odnowy Zabytków działała zgodnie z prawem. Ale nie działała. Już kilka lat temu w "Gazecie Pomorskiej" opisywaliśmy sytuację z nieruchomością przy ul. Przedzamcze, którą fundacja im. Romera dostała od miasta w 2000 r. w użyczenie.

Zamiast zajmować lokal na cele statutowe, fundacja postanowiła na nim zarabiać. Piętrowy domek przy Stawie Komtura najpierw wynajmowała pod klub "Stary Młyn", później "Złote jajo", a od półtora roku "Cafe Draże". Dziś właścicielka kawiarni przyznaje, że nie miała pojęcia o tej sytuacji i o tym, że miasto procesuje się z Fundacją Odnowy Zabytków w sprawie oddania nieruchomości do miasta, a skusiła się na wynajem tego lokalu, bo był tani: 2,5 tys. zł czynszu miesięcznie. Gdy rozpoczęła się likwidacja fundacji, miasto upomniało się o swoją własność. Tyle że jednocześnie chce pozbyć się Cafe Draże i Fundacji Magazyn Zmian.

- Likwidator Fundacji Odnowy Zabytków, zgodnie z prawem musi przekazać nam lokal bez najemców - przekonuje Paweł Piotrowicz, dyrektor wydziału komunikacji i informacji społecznej. - Gdy już budynek przejmiemy, mamy zamiar wystawić go na sprzedaż. Nie możemy zastosować tu zapisów o wynajmowaniu lokalu na preferencyjnych warunkach, bo prowadzona jest tutaj działalność komercyjna, czyli kawiarnia.

Czytaj także: Coś kojarzę… mają zniknąć Draże!

Chcemy nadal działać!

Właścicielka nie ukrywa rozczarowania postawą miasta. - Cafe Draże to nie tylko kawiarnia, to już właściwie dom kultury - przekonuje Magdalena Kaźmierczak związana z Cafe Draże. - Przez półtora roku działalności to miejsce stało się przestrzenią dla setek inicjatyw i organizacji. Ludzie przychodzący tu mogą poczytać książki, bezpłatnie uczestniczyć w warsztatach, koncercie. Zrobiliśmy już setki imprez dla mieszkańców miasta. Piszą pozytywnie o nas w mediach, stawiają na wzór. Staliśmy się żywą reklamą tego miasta. Nie poddamy się tak łatwo
Hamera, jako prezeska fundacji złożyła wniosek o przyznanie lokalu pod działalność statutową organizacji, ale odpowiedź ma przyjść dopiero na początku lipca.

Do prezydenta wysłała list otwarty, w którym nie tylko podkreśla chęć współpracy z miastem na rzecz rozwoju kulturalnego, ale wymienia też konkretne pomysły na działalność.

Przypomnijmy, że ze Starówki zniknęła piwnica artystyczna Pod Aniołem. O swoje miejsce musiało też walczyć eNerDe.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

K
Kadet

Najwyraźniej najemcy lokalu nie rozumieją prostej sprawy - prowadzą działalność komercyjną w postaci wyszynku - tak samo jak dawne CWC, eNeRde czy piwnica pod Aniołem. Działalność, którą nazywają kulturotwórczą odbywa się niejako przy okazji - tak samo jak palenie trawki na poddaszu. Zatem całe to towarzystwo musi zdawać sobie sprawę, że podlegają takim samym rygorom prawnym jak pozostałe lokale. Pierwsza lepsza kufloteka też pełni rolę kulturotwórczą, bo zgromadzeni w niej żule dodają kolorytu przestrzeni miejskiej i gdyby chciano rozwiązać z właścicielem takiego lokalu umowę, też mógłby podnieść rejwach, że klientom lokalu robi się krzywdę. Fakt, że w lokalu jest "Człowieku nie irytuj się" kilka książek i pchełki, nie stanowi jeszcze, że takie miejsce ma rangę wyższej użyteczności publicznej. Bywalcy lokalu z pewnością znajdą sobie inną piwnicę, którą będą chcieli zawłaszczyć na branżową imprezownię - w końcu natura nie znosi próżni. A stary młyn - nota bene, tam mieściła się swego czasu miejska kostnica, o czym wiedzą tylko przewodnicy po mieście - trafi do kogoś, kto będzie tam prowadził interes z czystymi toaletami (czego zarówno np właściciele cafe draże i enerde najwyraźniej nie potrzebują) i bez charakterystycznego, słodkawego zapaszku palonych konopii. Po prostu niektórtzy kudzie mają na ten zapach uczulenie...

P
P.

Szkoda, że miasto nie widzi, że takie miejsca to nasz atut i wyróżnik.

Ewidentnie starówka zmierza do przerodzenia się w opustoszałą

dzielnice bankową stargetowaną pod niemieckich turystów i wycieczki

szkolne. Na zachodzie urbaniści walczą z obumarciem centrów miast,

a my jak zwykle nie potrafimy uczyć się na błędach innych.

m
mmaaq

oczywiście film to "Wszystko na sprzedaż"..wymowa jednakowa jednak;)

m
mmaaq

Drogi urzędniku...niby racja tylko - miasto należy do mieszkańców, nie do Was! Miasto nie jest produktem, a mieszkaniec klientem.

No i był film - "Nie wszystko na sprzedaż", kojarzy Pan? Czy też nie bardzo?

 

Te draże to nie lokal komercyjny, ale dom kultury, który wyręcza Was w obowiązkach. Wam podobają się konie na rykowisku, nam z goła inna sztuka. Miasto niech w końcu zacznie dotować takie miejsca, bo czarną plamą na mapie Polski Toruń się robi. I pomyśleć, że na etacie jest ktoś od zarządania wizerunkiem starego miasta.

 

Drogi Panie, ludzie są naprawdę już niezadowoleni, na granicy wytrzymałości. Powtórze na koniec - miasto dla mieszkańców i ich inicjatyw!

m
m.

Wszyscy hipsterzy nie zmieszczą się w Kontrapunkcie! Swoją drogą Starówka proponuje coraz mniej za coraz większą cenę, a miasto jeszcze przyspiesza proces degradacji.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska