Taką informację podaje "Gazeta Wyborcza".
Wydarzenia z lipca 1995 r. w Poznaniu to jedna z nierozwiązanych zagadek kryminalnych. Do agencji towarzyskiej El Chico na poznańskim Piątkowie weszło trzech mężczyzn mówiących po rosyjsku. Wykonali egzekucję: od ciosu nożem zginął jeden z ochroniarzy agencji, a drugi postrzelony był ciężko ranny.
Przez pół roku policja i prokuratura próbowały rozwikłać to zabójstwo. Ale ustalili tylko, że to porachunki gangsterskie o wpływy w światku prostytucji. Zabójcy rozpłynęli się w powietrzu, prokuratura w grudniu 1995 r. sprawę umorzyła. Jedynym śladem po egzekutorach były odciski palców, które znaleziono w agencji zaraz po zabójstwie. Policja nie była w stanie ustalić, kto je zostawił.
Kilka lat później ruszył komputerowy system identyfikacji odcisków palców - tzw. AFIS. Zeskanowane odciski z El Chico - podobnie jak miliony innych - umieszczono w systemie. Do AFIS dostęp mają policje z krajów prawie całej Europy. Mogą w nim sprawdzać, czy osoby przez nich zatrzymane były wcześniej notowane w innych krajach. Nikt jednak nie natrafił na ślad zabójców z poznańskiej agencji. Aż do wiosny 2006 r. Wtedy policjanci z Niemiec rozbili u siebie "grupę przestępczą ze Wschodu". Wśród nich był mężczyzna mówiący po rosyjsku, który posługiwał się fałszywym paszportem. Niemiecka policja dała mu kryptonim "Sasza".
Niemcy szukali w całej Europie śladów, jakie zostawiał po sobie "Sasza". Wrzucili jego zeskanowane linie papilarne do AFIS. I trafili - system wyrzucił informację, że osoba z takimi odciskami jest możliwym współsprawcą zabójstwa w El Chico.
Prokurator Jerzy Woźniak z poznańskiej prokuratury Stare Miasto mówi, że to była przełomowa informacja. A raczej miała być.
Powołano biegłego, który miał porównać odciski palców przysłane z Niemiec z tymi
zabezpieczonymi w El Chico. Ale biegły odcisków z El Chico się nie doczekał. Bo
poznańskie Centralne Biuro Śledcze na początku tego roku powiadomiło prokuratorów, że nie może ich znaleźć. Szukała jeszcze przez pół roku. W końcu centrala CBŚ poinformowała prokuratorów w piśmie z 28 lipca tego roku, że odcisków nie ma. I że powiadamia o sprawie biuro spraw wewnętrznych (tropi przestępstwa w policji), aby znaleźć i ukarać winnych zgubienia dowodu.
Samo CBŚ nie chce komentować sprawy.
Henryk Tusiński, wiceszef Komendy Głównej Policji i wieloletni szef wielkopolskiej policji, od dziennikarza gazety dowiedział się o zaginionych odciskach: "Poproszę szefostwo CBŚ o wyjaśnienia" - stwierdził. A "Sasza" nadal siedzi w niemieckim więzieniu - czytamy w "Gazecie Wyborczej".