MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Celiński bez maski

Anita Chmara
Czy minister Andrzej Celiński, przygotowuje rewolucję w dziedzinie finansowania kultury? - Poczekamy, zobaczymy - mówią dyrektorzy instytucji kulturalnych regionu. - Diabeł tkwi w szczegółach.

     Minister dobrze przygotował moment na ogłoszenie propozycji zmian. Mówiono głośno, że Muzeum Narodowe ma dodać powagi całemu przedsięwzięciu, natomiast starannie dobrane błękitne tło ma wzbudzić zaufanie telewidzów. - Sztafaż był konieczny - twierdzono - gdyż Andrzej Celiński zdążył już zrazić do siebie część środowiska artystycznego wywiadami, w których mówił między innymi o zamknięciu części teatrów i pozostawieniu scen lekturowych.
     Kiedy jednak przedstawił propozycje, wywołał poruszenie. Niektórzy twierdzili, że pomysły są dobre i świetnie wróżą polskiej kulturze, inni natomiast mówili, że zachwyty to lizusostwo, gdyż propozycje ministra są zbyt enigmatyczne.
     A były m.in. takie:
     

  • instytucje kultury mają być finansowane przez państwo z gwarancją stałego corocznego wzrostu budżetu co najmniej o 1 procent powyżej inflacji
         

  • przeznaczenie w przyszłości przynajmniej 1 proc. dochodu państwa na kulturę
         

  • zobligowanie samorządów do określenia stałego, procentowego finansowania podległych im instytucji kulturalnych na zasadzie kontaktów
         

  • przeznaczenie części dochodów z gier liczbowych i loterii na kulturę
         

  • uzyskanie dodatkowych pieniędzy z odpisu od podatku PIT - każdy obywatel będzie mógł wskazać, na co chce przeznaczyć 1 proc. z podatku PIT (np. na kulturę, edukację, sport, zdrowie)
         

  • stworzenie funduszów kryształowych - szefowie wskazanych instytucji kultury przelewaliby na nie co roku 1 proc. swojego budżetu; pieniądze zgromadzone w ten w sposób byłyby żelaznym zapasem na trudniejsze czasy; odsetki z lokat zasilałyby np. działalność statutową placówek
         

  • zmiana systemu rozliczania placówek kulturalnych - możliwość przenoszenia oszczędności z jednego roku do budżetu następnego roku.
         Propozycje, które w Warszawie wywołały burzę, tu zostały przyjęte z głęboką ostrożnością. - Tylu ministrów już mówiło, co zamierza zrobić, że doprawdy trudno teraz oczekiwać euforii. Poczekajmy na działanie. Same projekty zmian, to zdecydowanie za mało - powiedział Maciej Figas, dyrektor bydgoskiej Opery Nova.
         Bardzo wnikliwie natomiast przeanalizowała ministerialne propozycje Jadwiga Oleradzka, dyrektor toruńskiego Teatru im. Wilama Horzycy: - Kultura ma otrzymać w przyszłości jeden procent powyżej inflacji. To oczywiście pięknie. Należy jednak przypomnieć, do czego ten jeden procent będzie się dodawać. Przecież większości instytucji w roku 2002 niemiłosiernie obcięto dotację z MKiS. Mamy połowę tego, co w roku 2000. Także organizator przekazał na działalność teatru o pięć procent mniej niż w roku ubiegłym, czyli licząc z inflacją dotacja dla teatru pomniejszyła się o około 10 procent w jednym roku. Dlatego, jeśli do tej kwoty dodamy ów jeden procent, długo będziemy dochodzić do stanu sprzed dwóch lat.
         Propozycja, by samorządy i dyrektorzy placówek podpisywali między sobą kilkuletnie kontrakty, gdzie jedna strona zobowiązałaby się do konkretnych działań, druga do konkretnych pieniędzy, też nie wywoła entuzjazmu: - Przecież samorządy ciągle borykają się z problemami finansowymi, bo dostają mniej funduszy niż to miały zagwarantowane ustawą. Jak w takiej sytuacji mają podpisywać kontrakty? Konieczna byłaby nie tylko zmiana ustawy o instytucjach kultury, ale także o instytucjach samorządowych.
         1 proc. z podatku PIT dla kultury też nie okazał się przekonujący. - Jak zachęcić ludzi, żeby decydowali się wesprzeć kulturę, skoro te pieniądze nie pójdą konkretnie na dofinansowanie placówek w ich mieście, tylko na przykład gdzieś w Bielsku albo Warszawie. Tak samo niefortunny jest moim zdaniem pomysł z funduszem kryształowym. Niby mam dostać jeden procent więcej, ale zaraz mi się ten jeden procent zabiera na fundusz, z którego być może nigdy nie skorzystam.
         Z dużym uznaniem spotkał się pomysł przekazywania części dochodów z gier liczbowych i loterii, a także zapis, by na kulturę budżet co roku przeznaczał jeden procent dochodów państwa. - Natomiast zdecydowanie zabrakło tu dyskusji o tym, by placówki kulturalne były płatnikami VAT-u z minimalną lub zerową stawką - twierdzi Jadwiga Oleradzka. - Teraz, gdy sponsor da mi 100 tys., część z tych pieniędzy muszę odprowadzić. Były propozycje zmian tego stanu rzeczy, ale trafiły na rafę w postaci Balcerowicza. I od tego czasu nic się nie zmieniło.
         Adam Orzechowski, dyrektor Teatru Polskiego w Bydgoszczy twierdzi, że zmiany doprowadzą do poprawy sytuacji. - Będzie lepiej, jeśli zmieni się cokolwiek pod względem finansowym i legislacyjnym. Tylko pamiętajmy, że mówimy o propozycjach, nie znamy szczegółów. Mam duże wątpliwości czy ludzie, mając na przykład możliwość dofinansowania zdrowia, będą przeznaczać jeden procent z podatku PIT na kulturę? Poza tym istnieje groźba, że z tymi pieniędzmi będzie jak z abonamentem RTV. Pieniądze wpływają, ale jak są wydawane? Niepokoją mnie także fundusze kryształowe. Będziemy przekazywali jeden procent rocznego budżetu na konto do wykorzystania w gorszych czasach. Ale przez kogo? Przez nas? Nie wierzę. W pierwszej kolejności, jak zwykle, ratowane będą instytucje narodowe, nie lokalne. My natomiast możemy tych pieniędzy w ogóle nie zobaczyć. Niepokoi mnie też sposób, w jaki minister ocenia pewne instytucje. Mówi, że teatr X działa aktywnie, Y dryfuje. Akurat byłem w tych "dryfujących" i widziałem pełne sale. Obawiam się po prostu, że minister ma tendencje do wyrokowania na podstawie własnych kryteriów i pewnego dnia uzna, że część teatrów należy zlikwidować. Każdy by chciał, by placówki kulturalne były małymi zegareczkami, które funkcjonują bez zarzutu. Ale nie oszukujmy się - ludzie nie mają pieniędzy, a bez pieniędzy trudno działać bez zarzutu. W tej sytuacji martwi mnie, że nie poruszono w ogóle sprawy zwolnień od podatków dla dużych firm, które chcą finansować kulturę.
         Dyrektor Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy, Eleonora Harendarska, spojrzała na projekty najprzychylniejszym wzrokiem: - Propozycje przedstawione podczas warszawskiej debaty są bardzo interesujące - powiedziała. - Uchwalenie ich wszystkich z pewnością umożliwi instytucjom kultury realizację statutowych działań. Pozostaje czekać na wejście ich w życie. Chciałabym bardzo, aby te optymistyczne propozycje pana ministra się spełniły.
         Natomiast przedstawiciele instytucji, które finansują kulturę, trochę się propozycjom dziwią: - Wszyscy mówią jak ważny jest prywatny mecenat. Tylko na razie prywatny mecenat działa na zasadzie filantropii. A filantropów, nie oszukujmy się, mamy mniej niż więcej - mówi Mariusz Krupa, rzecznik Banku Pocztowego w Bydgoszczy, stałego sponsora bydgoskiego Teatru Polskiego. - Biznes często woli finansować masowe imprezy niż kulturę. Dlatego uważam, że przydałaby się zachęta w postaci ulg podatkowych dla tych, którzy pomagają akurat teatrom, galeriom, festiwalom. Na razie w oficjalnych propozycjach ministerialnych niczego takiego nie znalazłem. Stąd, tak sądzę, nic się nie zmieni. Kulturę wspierać będą nieliczni, którzy uważają, że warto. Ale może po kolejnych debatach i dyskusjach narodzi się refleksja również na ten temat.
         Biznesmeni kręcą głowami, dyrektorzy mówią: idzie powoli, choć w dobrym kierunku. A czy do czegoś dojdzie - poczekamy.

  • emisja bez ograniczeń wiekowych
    Wideo

    Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

    Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Dołącz do nas na X!

    Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

    Obserwuj nas na X!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!

    Polecane oferty

    Materiały promocyjne partnera
    Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska