Zobacz wideo: Dron obserwował kierowców na ulicy Wyszyńskiego w Bydgoszczy

Takie dane znajduję się w jednym z raportów Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Pochodzą z przedpandemicznego 2019 roku, jako podsumowanie roku wcześniejszego. To ostatni taki raport. Biorąc pod uwagę inflację, można dojść do wniosku, że wymienione dane są teraz jeszcze wyższe.
56,6 mld zł to tzw. społeczne koszty wszystkich zdarzeń drogowych w naszym kraju. Same wypadki drogowe (gdy są poszkodowani ludzie) kosztowały 44,9 mld złotych, zaś kolizje drogowe 11,7 mld. Łącznie jest to 2,7 proc. polskiego PKB.
Największy, bo 58-procentowy udział w kosztach wypadków i stratach dla gospodarki narodowej (biorąc pod wagę także kolizje) ma śmierć bądź niedyspozycją pracownika w pracy. Znacznie mniejszy, ale i tak na wysokim poziomie, jest udział strat materialnych (21 proc.) i kosztów administracyjno-operacyjnych (17 proc.). Pozostałe 4 proc. stanowią straty niematerialne i koszty leczenia.
Śmierć kosztuje 2,4 mln zł
Koszt jednostkowy ofiary śmiertelnej to 2,4 mln zł, zaś ciężko rannej – 3,3 mln. Lekkie obrażenia generują koszty szacowane na 48,2 tys. zł. Koszt jednostkowy kolizji drogowej to 26,7 tys. zł.
To też może Cię zainteresować
Analiza w podziale na województwa wykazała, że największy udział w kosztach wszystkich zdarzeń drogowych ma województwo mazowieckie – 12 proc. całości. Najwyższe koszty wypadków drogowych odnotowuje się w województwach łódzkim, małopolskim, mazowieckim, śląskim i wielkopolskim – razem to 52 proc. wszystkich kosztów z tego tytułu. Najwyższe koszty kolizji drogowych oszacowano w województwie mazowieckim. Najwyższy w skali całego kraju koszt jednostkowy ofiary śmiertelnej jest w województwie pomorskim; ofiary ciężko rannej w województwie śląskim; ofiary lekko rannej w województwie lubelskim.
Autorzy raportu konkludują, że co prawda liczba wypadków i ich ofiar w Polsce systematycznie spada, to tempo obniżania się ryzyka zagrożeń jednostki w ruchu drogowym jest nadal zbyt wolne w stosunku do dynamiki wzrostu cen jednostkowych, a przede wszystkim do dynamiki wzrostu PKB, które w 2018 roku, stosunku do roku 2015 wzrosło o 17 proc.
Oznacza to, że poprawa stanu bezpieczeństwa wyrażonego liczbą wypadków na poziomie 4 proc. oraz liczby zabitych na poziomie 2,5 proc. to znacznie za mało, by obniżyć koszty społeczne.
Źle się dzieje w regionie
Patrząc na najświeższe dane z kujawsko-pomorskich dróg, nie można być optymistą - bezpieczeństwo pogarsza się i policja zachodzi w głowę, co się dzieje?
Jak informuje nas podinsp. Adam Sobecki z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy - od początku roku na drogach naszego regionu wydarzyło się 77 wypadków, w których zginęło 14 osób, a 80 odniosło rany. W tym samym okresie roku ubiegłego mieliśmy 59 wypadków, 8 zabitych, 64 rannych.
Od 1 stycznia tego roku radykalnie wzrosła przecież wartość mandatów, co powinno wpłynąć na zachowania zmotoryzowanych i nie tylko ich, skoro nawet rowerzysta zatrzymany pod wpływem alkoholu (powyżej 0,5 promila we krwi) otrzymuje „reprymendę” w wysokości 2,5 tys. zł. Maksymalne mandaty wzrosły z 500 zł do 5000, a przy zbiegu wykroczeń z 1000 zł do 6000.
Mała stłuczka, duży kłopot
Tylko statystyka kolizji jest lepsza w tym roku – to 2 tys. 528 wobec 3 tysięcy i jednego w ubiegłym.
Mandaty wzrosły także za spowodowanie zwykłej stłuczki i zapewne dlatego mamy poprawę. Sprawca może być pewny jednego: wzywając na miejsce policję, będzie musiał zubożyć swój budżet, a może całej rodziny, co najmniej o 1020 złotych.
20 zł to najniższy możliwy mandat. Tu w policyjnym taryfikatorze nic się nie zmieniło, za to w górnych strefach zmiany są duże. Przykładowo 1000 złotych otrzymuje się zawsze za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym, ale do tego dochodzi kara za bezpośrednią przyczyną kolizji. Najbardziej zrozumiałe jest to, jak mundurowi podchodzą do kolizji spowodowanej wymuszeniem pierwszeństwa przejazdu – za to wykroczenie otrzymuje się 500-złotowy mandat i dodatkowo 1000-złotowy za spowodowanie zagrożenia, czyli razem 1500 zł.
Wydaje się, że kierowcy w Kujawsko-Pomorskiem poszli po rozum do głowy i rzadziej wzywają funkcjonariuszy do stłuczek. Bo tę kwestię można rozstrzygnąć między sobą – sprawcą i poszkodowanym. Prawo dopuszcza takie rozwiązanie, oczywiście tylko wtedy, gdy w zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Trzeba tylko wypisać oświadczenie, wymienić się numerami polis ubezpieczeniowych, złożyć swoje podpisy na choćby odręcznie sporządzonym dokumencie i najlepiej wykonać zdjęcia uszkodzonych części aut.
To też może Cię zainteresować
Jeśli uczestnicy zdarzenia nie dogadają się, a najczęściej to poszkodowany ma obiekcje co do propozycji sprawcy, wtedy rady nie ma – trzeba wzywać policję. No i wtedy winny stłuczki ponosi wszystkie konsekwencje swego czynu.
W piątek zamieścimy wkładkę - oświadczenie
W redakcji chcemy nieco ulżyć kierowcom, zaoszczędzić im i tak dużego stresu, i dlatego w piątek 18 lutego będziemy mieli dla nich specjalną wkładkę dołączoną do gazety - „Wspólne oświadczenie o zdarzeniu drogowym”.
Wydrukowane oświadczenie znajdziecie w naszej gazecie 18 lutego
Będzie je można wyjąć z gazety i wozić ze sobą. W razie kolizji wystarczy je spokojnie wypełnić. Na oświadczeniu jest miejsce dla sprawcy i dla poszkodowanego. To gotowy dokument dla ubezpieczyciela. Przy okazji nie zaszkodzi zrobić zdjęcia uszkodzeń.