Program Świadomej Donacji na lubelskim Uniwersytecie Medycznym oficjalnie wystartował dwa lata temu. W styczniu 2009 roku na cmentarzu na Majdanku uroczyście pochowano 66-letnią Alicję Pasternak. W 1992 roku kobieta przekazała swoje ciało na cele naukowe.
Przez lata uczyli się na nim przyszli medycy. W podziękowaniu Uniwersytet Medyczny pokrył koszty pochówku i umieścił nazwisko dawczyni na tablicy pamiątkowej. W "ostatniej drodze" towarzyszyło jej kilkadziesiąt osób, głównie studentów i pracowników UM w Lublinie.
Przeczytaj również: Z pomocą życiu. Czaszkę sprzedam.
Od tamtej pory program cieszył się ogromną popularnością. Tak dużą, że dwa tygodnie temu uczelnia zdecydowała się zawiesić akcję.
- Nie przewidywaliśmy nawet, że zgłosi się do nas tylu zainteresowanych. Teoretycznie, za dwa lata może zabraknąć nam miejsca na ciała zmarłych - mówi prof. Ryszard Majewski, prorektor ds. nauki UM.
Chętni mogli zgłaszać się do rektoratu uczelni lub bezpośrednio do Katedry Anatomii Prawidłowej Człowieka. Tam dostawali kwestionariusz, który potwierdzali notarialnie w dwóch kopiach. Musieli też wyznaczyć osobę, która miała poinformować uniwersytet o śmierci donatora. Podarowane ciało służy studentom średnio przez około trzy lata. Potem uniwersytet pokrywa koszty pochówku.
- Zgłaszali się do nas ludzie w różnym wieku, kobiety i mężczyźni. To często osoby, które wiele w życiu doświadczyły, przezwyciężyły śmiertelne choroby. Ich decyzje są zazwyczaj efektem głębokich przemyśleń - mówi prorektor.
Przeczytaj też: Transplantologia na pokolenia.
Jedną z takich osób jest Grażyna Kuźmicka z Lublina. - Decyzję podjęłam dwa lata temu. To ludzki gest, chęć zrobienia czegoś dobrego dla innych - tłumaczy pani Grażyna. - Przyszli lekarze muszą się przecież wszystkiego wcześniej nauczyć, zobaczyć, jak zbudowany jest człowiek, również od wewnątrz. Mnie po śmierci to już nie będzie bolało - podkreśla.
Popularność Programu Świadomej Donacji wcale nie dziwi socjologów. - Społeczeństwo ma coraz większa świadomość. Zmienia się też obyczajowość pogrzebowa - mówi dr Dariusz Wadowski, socjolog Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. - To także efekt wielu kampanii apelujących o przekazywanie organów do przeszczepów. Takie akcje mają swoich zwolenników także wśród duchownych.
Źródło: Za dużo chętnych by oddać swe ciało. Uczelnia nie przyjmuje - www.dziennikwschodni.pl
Czytaj e-wydanie »