Chcesz wysłać dziecko do przedszkola? Pokaż najpierw PIT

Planujesz zapisać dziecko do przedszkola w Bydgoszczy? Teraz, aby to zrobić, będziesz musiał najpierw pokazać pierwsza stronę PIT-u. Takie rozwiązanie zapowiada bydgoski ratusz. Tłumaczy je koniecznością zapewniania w pierwszej kolejności miejsc w przedszkolach małym bydgoszczanom, a dopiero później naszym sąsiadom.

Nauczka z ubiegłego roku

- Wcześniej, mieszkańcy z ościennych gmin, aby posłać dziecko do miejskiej placówki uciekali się do sposobu - na ostatnią chwilę przemeldowywali swoje dzieci do babci czy cioci mieszkającej w Bydgoszczy. PIT-y to więc jedyna możliwość, aby sprawdzić, gdzie to dziecko rzeczywiście mieszka - tłumaczy Marian Sajna, dyrektor wydziału edukacji w Urzędzie Miasta Bydgoszczy. - W ministerialnych ustawach i rozporządzeniach jasno jest określone, że to gmina odpowiada za wychowanie przedszkolne. Logiczne jest więc przyjmowanie w pierwszej kolejności bydgoszczan, a dopiero, gdy zostaną miejsca, dzieci spoza - dodaje.

Dyrektor wydziału edukacji zwraca uwagę na jeszcze inną kwestię. - Przyjmując dzieci spoza gminy, załatwiamy interes grupy ludzi, która wybudowała sobie wspaniałe domy pod Bydgoszczą. Oni biedni nie są, bo tacy nie wożą dzieci do innego miasta - przekonuje. - Mogą zapisać je więc do niepublicznego lub prywatnego przedszkola. Tam nie ma ograniczeń ze względu na miejsca zamieszkania - proponuje.

Nie ma dzieci, to nie ma porozumienia

Do tej pory dzieci z innych gmin mogły chodzić do bydgoskich przedszkoli na podstawie porozumień zawartych między gminami, które zobowiązywały je do pokrywania kosztów nauki.

To właśnie tym porozumieniem zasłaniają się teraz władze gmin, które zresztą na razie tylko z mediów dowiedziały się o nowych planach bydgoskiego ratusza. - Nas ten problem nie dotyczy. Od lat mamy przygotowany projekt umowy między gminami. Bydgoszcz dostaje od nas pieniądze za każde dziecko. Teraz czekamy na kolejną uchwałę - zapewnia Marian Wiśniewski, kierownik Gminnego Zespołu Ekonomiczno-Administracyjnego Szkół w Białych Błotach.

Marian Sajna z wydziału edukacji w bydgoskim ratuszu jest innego zdania. - Porozumienia zawierane są na ściśle określony czas i tylko wtedy, kiedy dzieci są przyjmowane do przedszkoli. Jeśli ich nie będzie, to i porozumienia nie będzie - tłumaczy.

Kontra za granice?

- Moim zdaniem decyzja bydgoskiego ratusza ma ścisły związek ze sporem o granice - stwierdza Jan Wach, wójt gminy Sicienko. - Porozumienie w sprawie przyjmowania przez Bydgoszcz naszych przedszkolaków nie zostało w końcu wypowiedziane, a my płaciliśmy za nasze dzieci - wyjaśnia.

Decyzję bydgoskich urzędników rozumie za to Julita Popielewska, sekretarz Nowej Wsi Wielkiej. - Na pewno będzie to dużym utrudnieniem dla dzieci i rodziców, ale co ma zrobić Bydgoszcz, skoro ma trudności w zapewnieniu miejsc dla własnych przedszkolaków? Nie ma innego wyjścia - musi ograniczyć przyjmowanie ich z ościennych gmin - tłumaczy. Przyznaje jednak, że Nowej Wsi Wielkiej problem ten nie dotyczy. Nie dość, że w razie czego mają odpowiednią liczbę miejsc w swoich przedszkolach, to do Bydgoszczy dojeżdża zaledwie garstka, bo tylko czworo dzieci.

Mniej kolorowo wygląda sytuacja w Osielsku. - Najprawdopodobniej będziemy mieli spory problem z zapewnieniem miejsca przedszkolakom u nas - przyznaje Maria Domańska, zastępczyni wójta gminy.

Sprawa nie jest jednak przesądzona. - Czekamy jeszcze na akceptację prezydenta miasta Konstantego Dombrowicza - przyznaje Sajna. Gminy również nie zamierzają odpuszczać. - Na pewno będziemy na ten temat rozmawiać - zapowiada Maria Domańska. Na poniedziałek (1.03) zaplanowano już spotkanie burmistrzów i wójtów z Bolesławem Grygorewiczem, wiceprezydentem Bydgoszczy.