- Przejęła**pani ośrodek z długami.
- Początki były trudne i jeszcze nie jest tak, jak być powinno. Ogromne zadłużenie, które gdy przejmowałam GOK, wynosiło około 100 tys. zł, nie pozwala rozwinąć skrzydeł. Cała praca skupia się teraz na pozbyciu się długów. Utrzymane są te zajęcia, które prowadzono, więcej imprez przenoszą do nas szkoły, przedszkole, kwitnie życie edukacyjne. Cieszę się, że wykorzystywana jest scena, występ na niej to dla dzieci nowe doświadczenie.
- Podobno będą zwolnienia.
- Panie, które pracowały w kawiarni, są na wypowiedzeniu. Być może kawiarnia pójdzie w dzierżawę. Nadal funkcjonuje, jest w niej osoba w ramach robót publicznych i stażystka. Instruktorce plastyki zaproponowałam pół etatu, ale nie przyjęła nowych warunków pracy i płacy, więc pracuje do 31 marca. Pani sprzątaczka zdecydowała się przyjąć pół etatu i ona pracuje.
- Pociągnięcia są drastyczne, nie bała się pani? **
- Jestem osobą młodą, chciałam się sprawdzić i zobaczyć, czy sobie poradzę. Skończyłam ekonomię na Politechnice Koszalińskiej w Chojnicach, zaczęłam kurs animatora społecznego przy Centrum Aktywności Lokalnej w Warszawie. To było wyzwanie, dużo się nauczyłam, bo w świetlicy w Brzoziu, gdzie poprzednio pracowałam, nie było takich problemów.
