Obserwatorzy byli przerażeni. - Totalny brak odpowiedzialności dorosłych! - mówią chełmnianie. - Obrazek mrożący krew w żyłach. Mężczyzna trzymał małą dziewczynkę na parapecie w oknie drugiego piętra. Wprawdzie obejmował ją, ale wystarczyłaby chwila nieuwagi, ktoś by go przestraszył, źle by się poczuł - i dziecko mogło wypaść. Wezwaliśmy policję, ale gdy dotarli na miejsce, mężczyzna już zdążył wyjść z okna.
Policjanci potwierdzają, że w niedzielę około godz. 20 podjęli interwencję przy ul. Parkowej.- Dyżurny otrzymał telefoniczną informację, że w otwartym oknie stoi małe dziecko i może dojść do tragedii. - informuje Agnieszka Sobieralska, oficer prasowy KPP w Chełmnie. - Policjanci natychmiast pojechali pod wskazany adres, aby sprawdzić co tam się dzieje. W tym czasie w oknie nie było już dziecka. W rozmowie z domownikami - matką dziecka i babcią ustalili, że nikt nie chciał narażać dziecka na niebezpieczeństwo. Obie panie były trzeźwe. Tłumaczyły, że dziewczynka była ciekawa tego, co dzieje się na zewnątrz, więc rodzice postanowili jej to pokazać. Oświadczyli, że nie mieli nic złego na myśli, a już na pewno nie chcieli narazić w ten sposób córki na niebezpieczeństwo. Policjanci pouczyli rodziców i babcię o konsekwencjach takich sytuacji i na tym interwencję zakończyli. Dziewczynkę widzieli - była cała i zdrowa.
Świadkowie twierdzą, że zauważyli później, iż dziewczynka sama próbowała się wdrapywać na parapet. - Dorośli coś jej pokazali, a to tylko dziecko, więc nie ma się co dziwić, że potem próbowała sama - mówią oburzeni. - Na szczęście, nie udało się jej, ponieważ nie wiadomo, jak by się to skończyło. My na pewno będziemy mieli tych ludzi na oku.
Widzicie coś niepokojącego - dzwońcie
Policjanci przyznają, że wdzięczni są społeczeństwu za czujność.
- Zawsze apelujemy do mieszkańców o to, by zgłaszali na gorąco, gdy widzą coś niepokojącego - podkreśla Agnieszka Sobieralska. - I za to, że społeczeństwo nie jest bierne, ale reaguje w takich sytuacjach - dziękujemy. W tym przypadku policjanci pouczyli i ostrzegli rodziców. Liczę, że wzięli sobie ich słowa do serca i to się nie powtórzy, nie będziemy tam mieli więcej wezwań.
Czytaj e-wydanie »