Oszczędności - w sali obrad niemal za każdym razem rozmowy schodzą do tego apelu. Zdawałoby się, że sytuacja jest tragiczna, tymczasem zadłużenie wynosi 14,4 procent, a deficyt zmniejszył się z 3 mln złotych do 200 tys. złotych.
Podczas ostatniej sesji Rady Miasta burmistrz wyjaśniał, że wydatki bieżące były niższe niż wykonanie dochodów i nie nastąpiło ich przekroczenie.
Przeczytaj także: W samo południe. Budżet miasta w ręce torunian!
Ciąć i oszczędzać
- Zadłużenie w 2012 roku wynosiło 7 mln 823 tys. złotych, co stanowi 14,4 procent dochodów wykonania ogółem - mówił Mariusz Kędzierski.
Innego zdania był Lesław Giżyński.
- Wydatki wzrastają szybciej od dochodów - mówił przewodniczący komisji rewizyjnej. - Tendencja jest niebezpieczna, bo wkrótce może być tak, że będziemy zaciągać kredyty, aby spłacić poprzednie. Wtedy o inwestycjach nawet nie będziemy rozmawiać. Wyjścia są dwa: zwiększenie dochodów albo zmniejszenie wydatków. Na to pierwsze wpływ ma sytuacja gospodarcza, więc pozostaje oszczędzać. Nasze propozycje nie spotykały się z uznaniem niektórych radnych i burmistrza. Chcieliśmy ciąć wydatki na szkoły, z robót publicznych, a potem na tych paragrafach zostawały pieniądze. Poza tym, 120 tys. złotych zostało zamrożone w promocji.
Burmistrz podkreśla, że oszczędności w robotach publicznych wynikły tylko dzięki dobrej współpracy z Powiatowym Urzędem Pracy.
- W szkołach się nie przelewa, o tym nie powinienem być zmuszony zapewniać radnych, którzy w większości są nauczycielami - dodał włodarz. - Na pewno też nie dojdzie do rolowania długu, bo tego robić nie wolno. Zresztą, o wszystkich zaciąganych kredytach radnych informuje pani skarbnik, oni je zatwierdzają, ja - realizuję. Podkreślić należy, że pożyczek nie zaciągamy na przejedzenie, a wkłady własne do inwestycji.
Michał Stachewicz przekonywał radnych opozycji, że to co wytykają burmistrzowi, to dla niego komplement.
Przeczytaj także: Urzędnicy chcą pożyczyć 10 mln zł. Dług miasta wynosi obecnie 234 mln zł
- To, co wskazał radny Giżyński to polityka oszczędzania. Zadłużenie wynika z inwestowania, a on chce oszczędzać, by dalej inwestować - mówił Michał Stachewicz. - A burmistrz zmniejsza deficyt. Duża cześć zadłużenia to efekt przeforsowania budowy obwodnicy, co nie powinno być zadaniem miasta, nie jest na jego terenie.
Stachewicz decyzjom opozycji przypisuje część zadłużenia.
Diabelskie porównania
- A teraz "diabeł przebiera się za owieczkę i na mszę dzwoni" - dodał.
Radny Giżyński nie chciał z nim polemizować.
- W jakiej części to zadłużenie ma związek z obwodnicą? - pytał Lesław Giżyński. - Kredyty to efekt polityki finansowej, a my za tym rękę podnosimy, bo co roku te kredyty są w budżecie. Chcemy, by Chełmno się rozwijało, chcemy zwiększać inwestycje, ale nie unikając wzrostu wydatków. Trzeba mieć plan konkretny, gdzie inwestować środki zaoszczędzone w ciągu roku na różnych zadaniach. Trzeba je, jak w budżecie domowym, odkładać i dopiero coś robić.
Burmistrz zastanawiał się, czy radny nie widzi, że on stara się szukać oszczędności?
- Radny Giżyński wciąż mówi o oszczędzaniu i wciąż nie widzi, gdzie je czynimy - skomentował Mariusz Kędzierski. - Zlikwidowałem stanowisko wiceburmistrza, na czym oszczędzamy pół miliona w ciągu kadencji, pasa zaciskamy też w oświacie. Jednak nie wszystkie wydatki można odłożyć. Programy unijne pojawiają się i można z nich skorzystać od razu albo wcale. Gdybym tego nie robił to moglibyście mieć słuszne pretensje. Przypomnę, że wspólnie udało nam się zmniejszyć deficyt z 3 mln złotych do 200 tys. złotych. i to jest zły wynik finansowy? Chyba o innych budżetach mówimy.
Czytaj e-wydanie »